Pamiętam jak zachwycaliście się Ryśkiem i Marchewką w postaci włóczkowej. Sama zachwycam się nimi do dzisiaj.
Pewnie chcielibyście mieć własnego włóczkota, co?
Takiego, jakiego nie będzie miał nikt inny, niepowtarzalnego kocura lub kocicę z włóczki. Włóczkota zrobionego na wzór swojego osobistego kota (lub kota zaprzyjaźnionego) – mam rację, że chcecie?
Jeśli tak, to czytajcie dalej ;)
Wspólnie z Sankowo.com, które te piękne włóczkoty wytwarza, zdecydowałyśmy dać Wam szansę na otrzymanie upragnionej masKOTki.
Tym samym ogłaszamy KONKURS: „WŁÓCZKOT ZA POLOT”!
Mamy do rozdania 3 włóczkoty!
Za co?
Za Wasze wychuchane i wyszukane (po prostu cacy!) uzasadnienia. Bo chcemy wiedzieć, dlaczego to akurat Wy mielibyście wygrać i nagrodzić Was za pomysł na wypowiedź, silną motywację i kunszt. Przy okazji za to, że szepniecie (naskrobiecie) miłe słówko o nas tu czy tam.
Plakat powie Wam więcej (a pod plakatem szczegóły – koniecznie zapoznajcie się!):
Szczegółowe zasady udziału w konkursie:
- Organizatorem konkursu jest Rudomi.pl, a fundatorem nagród Sankowo.com.
- Konkurs przeznaczony jest dla wszystkich, którzy czytają (względnie oglądają) Rudomi.pl oraz podziwiają rękodzieła z Sankowo.com – czyli dla każdego ;)
- Czas trwania konkursu: od 16 do 30 listopada 2011 roku (do godz. 23:59)
- W konkursie możecie wziąć udział w 1 z 3 kategorii:
a. Blogerzy i Blogerki (każdy blog mile widziany, nie tylko kocie!!!)
b. Fani Rudomi.pl i Sankowo.com na Facebooku
c. Czytelnicy Rudomi.pl i podglądacze Sankowo.com - Jeśli:
– jesteś blogerem/blogerką wybierz kategorię a.
– nie jesteś blogerem/blogerką, a masz konto na Facebooku, wybierz kategorię b.
– nie jesteś blogerem/blogerką, ani nie posiadasz konta na Facebooku, wybierz kategorię c. - Zadaniem uczestnika jest publikacja/zamieszczenie swojego zgłoszenia zawierającego informację o konkursie (chętnie z linkami do nas i Sankowa!), zdjęcie kota – pierwowzoru włóczkota oraz jak najlepsze uzasadnienie dlaczego właśnie ten kot ma wygrać. Zgłoszenie powinno pojawić się w formie:
– wpisu na własnym blogu (zawierającego zdjęcie + uzasadnienie) oraz komentarza tutaj na blogu (pod wpisem „Wygraj włóczkota!) zawierającego link do swojego wpisu zgłoszeniowego – dla uczestników konkursu wybierających kategorię a.
– publikacja zgłoszenia (zdjęcie + uzasadnienie jako opis do zdjęcia) na Facebooku na tablicy Rudomi.pl i na tablicy Sankowo.com – dla uczestników konkursu wybierających kategorię b.
– publikacja zgłoszenia (uzasadnienie) w formie komentarza tutaj na blogu (pod wpisem „Wygraj włóczkota!”) oraz wysłanie zdjęcia na rudomi@rudomi.pl – dla uczestników konkursu wybierających kategorię c. - Każdy uczestnik może zamieścić tyle zgłoszeń konkursowych ile ma osobistych kotów, z zastrzeżeniem, że wygrać może tylko raz. Na Waszą prośbę (i za akceptacją w mini sondzie na Facebooku), wspólną decyzją Rudomi.pl i Sankowo.com do konkursu dopuszczeni są także uczestnicy, którzy nie posiadają osobistego kota, ale zgłoszą kota zaprzyjaźnionego.
- Jury w składzie: Sankowo.com i Rudomi.pl (z niewielką pomocą O. oraz wielką pomocą Ryśka i Marchewki) wybiorą wspólnie 3 zwycięzców – po 1 dla każdej z 3 kategorii.
- Wybór Jury będzie wyborem subiektywnym, natomiast przy wyborze kierować się będziemy oryginalnością zgłoszenia (przede wszystkim oryginalnością uzasadnienia wybierając te, które zrobią na nas największe wrażenie).
- Trzej szczęśliwcy, których wyłoni jury, zostaną powiadomieni o wygranej na: Rudomi.pl, Sankowo.com oraz na tablicy Rudomi.pl na Facebooku i tablicy Sankowa na Facebooku, a także drogą mailową, jeśli zostawią nam swojego @. Informację o zwycięzcach podamy do wiadomości najpóźniej do 5 grudnia br.
- Laureaci są zobowiązani do przesłania swoich danych adresowych na rudomi@rudomi.pl w ciągu 5 dni od daty ogłoszenia wyników. Jeśli w tym czasie nie otrzymamy danych, jury ma prawo przekazać nagrodę/y kolejnym wytypowanym uczestnikom konkursu.
- Nagrody zostaną wysłane do zwycięzców pocztą najpóźniej do 15 grudnia br.
Zapraszamy do zabawy i życzymy powodzenia!
Zdjęcia włóczkotów Ryśka i Marchewki autorstwa Sankowa znajdziecie tutaj i tutaj, a inne włóczkoty z Sankowa (arcy!) tutaj i tutaj. Polecam w ogóle dłuższy spacer po Sankowie i przyjrzenie się innym fantastycznym wytworom sankowym, np. matrioszkom, które wybitnie umiliły mi wczorajszy wieczór ;)
EDIT:
Uwaga! Zmianie uległ zapis pkt 7. zasad udziału w konkursie. Dopuszcza się do udziału w konkursie także uczestników bez osobistego kota, ale z kotem zaprzyjaźnionym.
PS. Możecie zamieścić w swoich wpisach na blogach zdjęcia włóczkotów podpisując je źródłem. Zdjęcia na Rudomi.pl są już podpisane na obrazku. Dodatkowo możecie wykorzystać plakat z tego wpisu lub jego skróconą wersję – o tę >>.
Aktualność z dnia 5.12 – wyniki postaramy się ogłosić do końca tygodnia (tj. do 9.12). Za tę niedogodność bardzo przepraszamy Was i Wasze koty ;)
Szkoda, że nie mam kota… :(
16 listopada 2011 o 14:33 ·Bo także chciałabym takiego własnego Włóczkotka :(
jak to tak bez kota? da się tak?
16 listopada 2011 o 14:59 ·Gotowi… Do startu… Start!
16 listopada 2011 o 14:45 ·Tylko którego Kłaka wybrać…?! ;)
Można zgłosić wszystkie, tylko każdy z oddzielnym uzasadnieniem! A wygrać może tylko jeden :)
16 listopada 2011 o 14:59 ·No musi się dać żyć bez kota. Trudno jest, ale cóż. Nie ode mnie to zależy :(
16 listopada 2011 o 15:51 ·Naradzę się z Sankowem i damy znać czy bez osobistego kota też się da ;) Ale jakiś zaprzyjaźniony kot musiałby na pewno być, żeby posłużył jako pierwowzór a wcześniej był częścią zgłoszenia. Kot znajomy, z historią, lubiany/kochany przez Ciebie.
16 listopada 2011 o 15:54 ·O, bardzo byłoby miło :) Mam dwie zaprzyjaźnione koteczki :)
16 listopada 2011 o 16:54 ·Pisałam na facebooku, tutaj chyba nie – zaprzyjaźnione koty też mogą być :)
29 listopada 2011 o 02:46 ·No to ja chyba będę pierwsza. Miało być krótko, ale wyszło mi trochę inaczej:)
Tosia, kandydatka na włóczkota
16 listopada 2011 o 19:47 ·Kiedy ktoś pyta mnie, ile mam kotów, zawsze odpowiadam, że trzy. Dwa w domu i jednego w sercu. Niestety z jednym musiałam się w tym roku pożegnać. Z Tosią. Z moją małą księżniczką. Decyzja, żeby pozwolić jej odejść, była najtrudniejszą, jaką musiałam podjąć w życiu. Najtrudniejszą i najbardziej bolesną. To była moja porażka. Pół roku, które u mnie spędziła, pół roku walki o jej zdrowie, pół roku wizyt w klinice tak częstych, że wszystkim trzem recepcjonistkom i wszystkim sześciu lekarzom nie musiałam się już przedstawiać, zakończyło się klęską. Klęską, na którą po części skazała nas fundacja przekazująca Tosię pod moją opiekę. Klęską, której można było uniknąć, gdyby nie fakt, że zarażonego gronkowcem kota zostawiono mi, osobie nie doświadczonej w opiece nad chorym futrem, ze słowami, że katar z którym przyjechała, minie za kilka dni. Czekałam trzy tygodnie, aż katar minie. Trzy tygodnie za długo. Nadal nie mogę sobie wybaczyć, jaka byłam wtedy głupia. Te trzy tygodnie sprawiły, że infekcji nie mógł już zatrzymać żaden antybiotyk. Po pół roku walki, niezliczonej ilości zastrzyków, tabletek, energii, czasu, cierpliwości i pieniędzy Tosi wysiadły nerki. Moja mała koteczka pobrykała za Tęczowy Most. Od tego dnia minęły już ponad trzy miesiące, a ja wciąż na każde jej wspomnienie zalewam się łzami. Tak bardzo mi jej brakuje. Brakuje mi jej marudzenia przy jedzeniu, brakuje mi jej chrapania w nocy, brakuje mi jej szalonych zabaw nad ranem, brakuje mi jej zasmarkanego noska. Żałuję, że nie śpi już na mojej poduszce, żałuję, że nie może już uciąć sobie drzemki na moim brzuchu, żałuję, że nie mogę się już do niej przytulić, żałuję, że nie podjada mi już pomarańczy.
Kiedy odeszła, nawet Antek, mój pierwszy kot popadł w depresję. Aby nie czuł się samotny, przygarnęliśmy kolejnego kota. Niestety ani Antek, ani Arnold nie zapełnili pustki jaka powstała w moim sercu po odejściu Tosi. Żaden z nich nie czuje też tak silnej potrzeby kontaktu ze mną, jaką czuła Tosieńka. Ona po prostu była wyjątkowa. Mimo choroby bardzo wesoła i chętna do zabawy. Mimo dorosłego wieku malutka i drobna.
Po takiej stracie, aż chce się wierzyć w reinkarnację. Wierzyć w to, że mój kot, kiedyś do mnie wróci. Do tego czasu, maiłoby było przytulić się czasem do Tosi Włóczkota.
Zapomniałam o linku: http://antonito.blog.onet.pl/Konkurs-na-wloczkota,2,ID439804207,n
16 listopada 2011 o 19:59 ·Zjadło mi komentarz,
16 listopada 2011 o 21:16 ·chyba z wrażenia…
Dlaczego ja nic nie wiedziałam do tej pory o sankowo.com??
Przepiękne te włóczkowe zwierzątka… :-)
http://cynkowepoletko.blogspot.com/2011/11/woczkot.html
17 listopada 2011 o 14:17 ·zgłaszam jednego ze swoich koteczków :D
Zgodnie z regulaminem zgłaszam więc tutaj Teofila: http://www.kotowtrojgaprzypadki.pl/2011/11/boj-o-woczkota.html
17 listopada 2011 o 19:09 ·w konursowe szranki stajemy i my:)
http://sovahuhu.blogspot.com/2011/11/nie-mozemy-nie-naszych-si-z-amikowskim.html
17 listopada 2011 o 20:44 ·Ja również zapisuję się do konkursu :-)
Zaproszenie na konkurs i Pamela jest tutaj
http://klubkotajasna8.blogspot.com/2011/11/konkurs-na-wwwrudomipl.html
Zastanawiałam się , który mój kot powinien wziąć udział w konkursie,
bo przecież chyba nie siedem ???!
A może zgłosić siedem ?
A może wydelegować jednego?
Uuuuuu… naprawdę trudny wybór :-)))
Chyba jednak Pamela.
Dlaczego ją wybieram z całej siódemki?
Pierwsza przyszła do mnie w 2007 roku.
Wyglądała tragicznie , nie jadła, a rzucała się na jedzenie.
21 listopada 2011 o 11:59 ·Była taka zabiedzona,chuda i brzydka,
aż nazwałam ją Pamela na cześć pięknej Pameli Anderson
licząc ,że moja Pamela dorówna pierwowzorowi.
I dorównała :-)))
Ma również piękny charakter, miła, przytulasta, nakolankowa kotka.
Ma ok. 10 lat.
Jest szylkretką o przepięknym ubarwieniu.
Szczególnie ta jej czapeczka :-)
Ekhm… mogę zrobić wieeelkie oczka, jak ten dziwaczny kociak ze Shreka i poprosić o Włóczkota dla Dużej? Bo Duża z roku na rok zamiast dorastać to dziecinnieje! I tak się co chwila patrzy na moje futro, i patrzy… i… i na patrzeniu nie poprzestaje! I nawet ślady od moich pazurków nie są w stanie jej skłonić do tego, by przestała czynić mi tych dziwacznych awansów…
Najgorzej jest w nocy. Bo Duża to bardzo dziwne stworzenie jest i lubi przesiadywać po nocach i pisać albo maltretować kartki papieru – chyba to nazywa origami. I chyba od tego przesiadywania coś jej się w główce poprzewracało, bo noc w noc o drugiej czy trzeciej nad ranem wyciąga mnie z wygodnego legowiska i bierze dla siebie… Czasem, wiadomo, ustąpię. Dla świętego spokoju przytulę się na parę minut i pomruczę, dopóki nie zacznie oddychać spokojniej. Później znowu idę tam, gdzie czuję się najlepiej… i wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że Dużej jest smutno. Więc może chociaż trochę ją rozchmurzycie i dacie mojego klona, tyle że znacznie bardziej ugodowego? Proszę!
Żeby jej się śniły lepsze sny, bo ostatnio jakaś niespokojna jest. I… żeby nie pisała już o mnie takich dziwacznych wierszyków! Zawstydza mnie tylko, no sami zobaczcie:
„była sobie kotka mała
taka słodka – doskonała,
oczy miała jak diamenty,
na pyszczku wyraz zawzięty.
Ideał kociej piękności,
co jak pies obgryza kości
nie od święta, lecz na co dzień,
i z mało kim żyje w zgodzie.”
I przepraszam za długość, ale udzielił mi się chyba słowotok Dużej.
22 listopada 2011 o 18:44 ·Z poważaniem, istotka zwana na przemian Kitą Mini, Telepotką (Boże, za co mnie tak pokarały?!) i Puchatą Furią.
PS. Duża podesłała na podanego maila mnie w dosyć ugrzecznionej wersji – http://photobucket.com/albums/l519/Solamente_/IMG679.jpg, więc nie mogę się powstrzymać przed wrzuceniem tutaj jeszcze czegoś ukazującego, jak bardzo wyjątkowe jest moje futerko – http://photobucket.com/albums/l519/Solamente_/PA186094.jpg … i jak bardzo lubię tarmosić jej i innych Dużych spodnie ;). Wybaczycie?
22 listopada 2011 o 19:54 ·zgłaszam się do konkursu z dwoma kotyszami, wymagane linki w załączeniu http://buromi.blog.onet.pl/UWAGA-KONKURS,2,ID440229711,n ; http://buromi.blog.onet.pl/konkurs-WLOCZKOT-ZA-POLOT-zglo,2,ID440231872,n ; http://buromi.blog.onet.pl/konkurs-WLOCZKOT-ZA-POLOT-zglo,2,ID440233373,n
24 listopada 2011 o 20:11 ·o, w spamie był Twój komentarz! Nie wiem dlaczego, ale już jest tam, gdzie być powinien :) Pozdrawiam i przepraszam za mój system antyspamowy, to mu się raczej nie zdarza…
25 listopada 2011 o 09:37 ·starałam się wielokrotnie zmieścić zgłoszenia moich kotyszy, ale cos jest nie tak, jeśli to możliwe uzględnij proszę zgłoszenie moich 2 futrzaków z http://buromi.pl wszysko co trzeba znajdziesz na moim blogu.
25 listopada 2011 o 00:05 ·weszłam na bloga i widzę zgłoszenie, wystarczy tutaj podać link do wpisu/wpisów :)
25 listopada 2011 o 09:34 ·No to i my wzięliśmy udział:
25 listopada 2011 o 10:14 ·http://kociki-abigail.blogspot.com/2011/11/woczkoty-od-rudomipl-i-sankowocom.html
Drogie Rudzielce, jak to jest z kategorią c, będzie w ogóle brana pod uwagę, czy lepiej jeszcze teraz rzucać się na facebooka / eksponować tu bloga? W pozostałych głośno, a tutaj póki co ja sama… Co tu dużo mówić, mam złe przeczucia, że w związku z tym kategorii nie będzie ;).
25 listopada 2011 o 18:22 ·no jak to, w każdej kategorii są zgłoszenia! :)
28 listopada 2011 o 10:38 ·Im bliżej końca, tym więcej pięknych kociaków… Współczuję tego, że musicie któreś wybrać, ja nie mogłabym się zdecydować ;).
30 listopada 2011 o 23:37 ·I ja też chcę włóczkota!
A chciałabym dlatego, że moja Panna Kotta (lat 2) to prawdziwy Kot-o-stu-twarzach ;)
* Kot legowiskowo-gimnastyczny – potrafi spać absolutnie w każdej możliwej i niemożliwej pozycji ;]
* Kot indywidualista – wszystko zrobi po swojemu, i po kociemu – tylko wtedy gdy ona będzie sobie tego życzyła
* Mruczykot – tylko gdy jesteśmy same, i gdy w pobliżu znajduje się ukochany lew – Piotruś Pan ( kota nie zaśnie bez niego, mimo że powoli zaczyna już ulegać rozpadowi – codzienne miziania nie służą mu zbytnio)
* Kot kulinarny – obowiązkowo uczestniczy w moich kulinarnych wyczynach, koneserka szpinaku, fasoli, kalafiora i orzechów włoskich
* Kot-ninja – nikt tak brawurowo nie wskakuje z blatu kuchennego, w wyszą o 1,5cm, 20cm przestrzeń szafkowo-sufitową!
* Kociczka-ogrodniczka – stale kontroluje czy na przydomowych grządkach nie pojawia się przypadkiem żaden chwast ;)
* Koci gruchacz – ona nigdy nie miauczy – GRUCHA jak gołąb! :)
A to tylko niektóre z jej twarzy! :)
http://imageshack.us/f/828/zarasx.jpg/
25 listopada 2011 o 21:44 ·Kocica już sama siebie zgłosiła, więc przemycę jeszcze jednego pupila :).
Dlaczego to moje czarne jak smoła stworzenie powinno zostać sklonowane? Odpowiedź jest prosta: bo jeszcze nie spotkałam dziwniejszego kota! Niby chce być w domu, a ludzi traktuje jak zło konieczne. Je nasze, a właściwie naszych kotów jedzenie, śpi na naszym dywanie, czasem nawet przez calutką noc… Tylko jednej rzeczy od nas nie chce: uwagi! Bo chociaż pracujemy nad tym od miesięcy, to nadal dotyku boi się panicznie.
W sierpniu stracił rodzeństwo, chociaż mieli przeżyć razem jeszcze wiele lat. Całymi dniami ganiał po okolicy, rozmiauczany, dzikus kompletny, takie kocię, dla którego nadziei zbytnio nie ma… Panicznie uczepił się naszego czułego, przemiziastego kocura. Dzięki niemu przyszedł do domu… I okazało się, że mamy puchate złotko, mamy Brązika, a teraz objawiło nam się takie sreberko o wielkich brązowych oczach i sierści, jakiej nigdy wcześniej nie widziałam. Zresztą sami zobaczcie – http://photobucket.com/albums/l519/Solamente_/PA225875b.jpg .
Dziś po tym srebrze nie ma ani śladu – sierść znowu jest idealnie czarna! Ludziom może przybyć siwych włosów ze stresu, ale żeby kotu…? Do farby na pewno nie wpadł, zresztą nikomu nie udałoby się zafarbować tak zdziczałej istotki, więc zostaje albo to, albo jakieś niezrozumiałe kocie czary mające na celu skuszenie nas, byśmy go przyjęli do siebie – chociaż to zrobilibyśmy i tak!
Dlaczego zgłaszam z nadzieją na Włóczkota? Bo temu maluchowi przydałaby się obecność kogoś, kto nie myśli ciągle o tym, byleby go pogłaskać – a jest po czym, bo gładszej sierści jeszcze nie spotkałam! Może dlatego, że prawie nikt nie miał okazji jej dotknąć…?
I tak się łudzę, że jeśli położę jego włóczkowego klona na moim łóżku to i on się do niego przekona, wgramoli i zwinie w futrzasty kłębek. I że miaucząc rano na zewnątrz nie będzie miał na myśli tylko tego, żeby się dorwać do lepszego jedzenia i wygodniejszego legowiska, ale również do naszej miłości… A ta wciąż czeka cierpliwie, bo o to, by ją przyjął walczyłam, walczę i walczyć będę.
25 listopada 2011 o 23:43 ·zgłaszam się i ja :)
27 listopada 2011 o 23:53 ·http://kalioppe-papierowo.blogspot.com/2011/11/34-o-kocie.html
Na moją kotkę wystarczy spojrzeć. Samo jej spojrzenie mówi „wybierz mnie, wybierz mnie”. Jednak nie dajcie się zwieść pozorom- oczy aniołka wcale nie oznaczają anielskiego charakteru. I myśląc o przyszłości, gdy mój synek zacznie raczkować, a to już lada moment, wolałabym by chwytał w łapkę Włóczkota na jej podobieństwo niźli jej prawdziwy ogon ;)
28 listopada 2011 o 15:55 ·dodałam zdjęcie, żeby każdy mógł zobaczyć Twoją kotkę Agf :) http://bit.ly/uCWB4C
28 listopada 2011 o 17:19 ·I ja marzę o osobistym Włóczkokocie! Na wzór mojego urwisa – Inki :)
http://cacanki.blogspot.com/2011/11/chciaabym-woczkokota-pod-poduszke.html
29 listopada 2011 o 19:44 ·[…] szczegóły dostępne są na Rudym Blogu, zatem zapraszam tam, a my bierzemy się do […]
30 listopada 2011 o 08:01 ·Zgłaszamy się!
30 listopada 2011 o 08:04 ·http://www.norwesko.eu/2011/11/wloczkot-na-horyzoncie/
Szanowna Ko(t)misjo,
Swoje podanie o Włóczkota pragnę uzasadnić następująco: otóż marzę o choć jednym kocie, który nie będzie:
– zostawiał wszędzie nieprawdopodobnych ilości sierści,
– żwiru j.w.,
– zrzucał doniczek ze schodów (nie wyrabiając na zakrętach w porannym pędzie po chrupki),
– robił nam obciachu i wymuszał głasków na gościach, dzieciach sąsiadów, listonoszu etc.,
– łaził za człowiekiem krok w krok i sprawdzał: co pijesz? co czytasz? co sprzątasz? (pomóc ci? na pewno ci pomóc!) co piszesz? (i czy możesz już zrobić sobie przerwę na głaskanie kota? nie? dobrze, umówmy się, że przyjdę za pół minuty),
– polował na nasze nogi w leniwe niedzielne poranki,
– wymuszał przytulania o 4 nad ranem, bo go akurat naszło,
– wynosił papieru toaletowego z łazienki (no przecież jemu jest bardziej potrzebny, on robi z papieru konfetti i rozrzuca po domu, a my nie),
– wzbudzał wyrzutów sumienia, kiedy człowiek chce gdzieś wyjść wieczorem (naprawdę musisz? dobrze, idź, nami się nie przejmuj. posiedzimy tu sobie zupełnie sami, warując przy drzwiach. idź, idź. jeśli oczywiście naprawdę musisz…),
– polował na żyrandol. u rodziców. skutecznie.
– wyżerał pierniczków, kiedy myśli, że nie widzimy.
Przyznacie chyba, że za dzielne znoszenie tego na co dzień należy mi się minikopia kota, która mając wszelkie zalety oryginału (reprezentacyjny wygląd) będzie zarazem pozbawiona wad.
Zwłaszcza, że mam aż dwa tak udane egzemplarze. Do konkursu zgłaszam tego w jedynym słusznym kolorze – na zdjęciu Jerry (vel Kluska vel Ruda Gącha), w oczekiwaniu na głaskanie po brzuszku.
30 listopada 2011 o 09:18 ·dodałam zdjęcie Jerrego, żeby każdy mógł go zobaczyć :) http://bit.ly/tbJsfN
30 listopada 2011 o 23:14 ·W końcu i my postanowliśmy zgłosić do konkursu o Włóczkota naszego kota :) Postaram się w miarę krótko…
Mala/Maleńka/Malusia itp.
Po tym jak wzięliśmy do domu bezdomnego Simona i na dobre przyzwyczaił się on do czterech ścian zamiast otwartych przestrzeni, zauważyliśmy, że ciąży mu samotność. Któregoś dnia w sklepie zoologicznym, w którym się zaopatrywaliśmy, znalazł się do zaadoptowania malutki kotek. Zakochaliśmy się w niej od pierwszego wejrzenia i na rękach zaniosłam ją do domu. Była naprawdę maleńka… Ale kocie ADHD miała do kwadratu :) Przewyższała pod tym względem wszystkie koty, jakie znam i o jakich słyszałam :) Nagle okazało się, że jest jej wszędzie pełno i więcej, nawet w biegu zasypiała! – gdy już była naprawdę zmęczona, to padała tam, gdzie stała :) Większość zdjęć z Malą, jakie posiadam są albo rozmazane, albo jak śpi :) Pozostałe to naprawdę nieliczne ujęcia. Oczywiście Simon pokochał ją równie mocno i traktował jak swoją młodszą siostrę – wyraźnie się opiekował, zajmował, spali przytuleni, wręcz objęci.
Niestety – zanim Mala przestała być mała, wyskoczyła z balkonu w pogoni za tylko sobie znaną zdobyczą.. a może w poszukiwaniu i zdobywaniu świata. Umarła dobę później mimo łez i starań weterynarza. Nigdy sobie tego nie wybaczymy.
Bardzo nam jej nadal brakuje, a Simon tęsknił tak mocno, że musieliśmy zdecydować na kolejną kotkę. Na początku nie chciałam się na to zgodzić, to było straszne przeżycie. Jednak Tuśka jest pod każdym względem tak wspaniała i uciążliwa, jak to tylko potrafi być Kot:) Wypełniła pustkę na swój sposób, choć nie zatarła w nas tamtego smutku.
Ale ich oboje mamy na co dzień, można głaskać, gonić, czesać, głaskać, karmić, sprzątać, głaskać, wyrywać porwane zakrętki, próbować kąpać, głaskać.. itd :) Bez nich nasze życie nie byłoby tak wartościowe i pełne!
I stąd wreszcie uzasadnienie: bardzo byśmy chcieli takiego Włóczkota jak Mala, żeby była z nami realnie, namacalnie, nie tylko w sercach, ale i na honorowym miejscu na półce (zanim któryś Kot postanowi z nią spać :) ).
Bardzo bym chciała móc znów patrzeć, jak śpi wymęczona poznawaniem świata…
30 listopada 2011 o 21:13 ·Dodaję zdjęcia koteczki: http://bit.ly/snPN4L, http://bit.ly/sSEuwc, http://bit.ly/rNjGEr, http://bit.ly/rWwUKm.
30 listopada 2011 o 23:19 ·Bardzo przykro mi, że odeszła… Teraz macie już zabezpieczony balkon? Pozdrawiam
Zamieszczam tutaj jedno zgłoszenie, które otrzymałam na maila, bo wiem, że zasady konkursu są dość mało przystępne ;)
30 listopada 2011 o 23:10 ·„Witam,
Przedstawiam Tosię. Tosia uwielbia przesiadywać w pudełku i „wozić się” po dywanie. Zimny łokieć obowiązkowo. Tosi jednak nudno samej. Chciałaby przyjaciela do swojego pudełka. Włóczykot byłby idealnym
kompanem do przygód Tosi w pudełku i tysiącu innych fascynujących miejsc w mieszkaniu :)
Pozdrawiam
Dawid :)”
I podlinkowane zdjęcie Tosi: http://bit.ly/uISRGr.
Dziękuję.
1 grudnia 2011 o 10:57 ·Tak, zabezpieczony bardziej, bo wtedy też był..
Pozdrowienia
Oj, Rudości mają chyba ciężki orzech do zgryzienia… ;)
7 grudnia 2011 o 07:17 ·