Idziemy z O. ulicą, rozmawiamy o czymś, gdy mijamy dwie kobiety, które też żywo dyskutują.

Idziemy dalej, dalej rozmawiamy, panie tuż za nami też. Nagle wyłączam się z rozmowy z O., a całą swoją uwagę przenoszę na te panie. Padło słowo-klucz, więc nasłuchuję.

„…musisz przyjrzeć się tym kotom, zobaczyć jak się bawią, jak się zachowują i na tej podstawie wybrać” – słyszę jedną z pań i już chcę się włączyć do rozmowy, już otwieram usta, gdy odzywa się O.

– Magda, uspokój się.

Komentarze 10

  1. O, jak miło wiedzieć, że inny też tak maja!!! :D
    Odrobina zdrowego rozsądku powstrzymuje mnie (prawie) zawsze , żeby nie wtrącać się w rozmowy obcych ludzi o kotach! ;))

    14 listopada 2012 o 18:35 · Odpowiedz
  2. Ja za to rozglądam się za kotami na mieście ;)

    14 listopada 2012 o 19:13 · Odpowiedz
  3. A ja się czasem wtrącam… Dziś usłyszałam jak w rozmowie z koleżanką jedna pani kombinowała, że chyba będzie wypuszczać kota, chociaż w nowym domu jest blisko ruchliwa ulica. Bo w poprzednim domu kot wychodził na pole. No to nie wytrzymałam i powiedziałam tej pani, że pewnego dnia jej kot do domu nie wróci, to tylko kwestia czasu. Porozmawiałyśmy chwilę. Kiedy się oddalałam, słyszałam, jak pani kombinuje jak tu kota nie wypuszczać ;-)

    14 listopada 2012 o 21:24 · Odpowiedz
    1. Magda, rudomi.pl

      Ja też się wtrącam, kiedy wymaga tego sytuacja czyli jest z tych poważniejszych niż wybór kota ;) Nie jestem szczególnie śmiała, więc czasem kosztuje mnie to sporo odwagi, ale kiedy sprawa tyczy się na przykład sterylizacji (przeciwnicy) lub innej ważnej kwestii, to i o śmiałość u mnie łatwiej :)

      20 listopada 2012 o 21:31 ·
  4. Paulina

    Ja zawsze się włączam jak widzę, że zwierzęciu (nie tylko kotom, ale w ogóle) robi się krzywdę. Zauważyłam też, że jestem bardziej wyczulona na krzywdę czworonogów niż ludzką, ale to może wynikać z faktu, że małe bezbronne nie mogą krzyczeć jak ludzie na temat własnej krzywdy i niedoli. Nie mniej jednak krew mnie zalewa jak słyszę na temat wyrządzania krzywdy przez ludzi zwierzakom. I uważam, ze tolerowanie takich zachowań przez innych to nie pierwszy ale już ostatni krok do tolerowania złych odruchów w stosunku do innych ludzi.
    Ależ się zrobiło poważnie…..A jednak musiałam….. Pozdrawiam.

    Ps – czy Rysiek stanąłby w obronie Marchewki czy raczej zwiał by pod łóżko w razie „W”?

    14 listopada 2012 o 22:59 · Odpowiedz
    1. Magda, rudomi.pl

      To nie była jedna z takich sytuacji, w przeciwnym razie włączyłabym się. Tutaj zwyczajnie nie wypadało, zwłaszcza że słyszałam tylko jej szczątki ;)

      A Twoje pytanie w „Ps”, hmm… nigdy nie byliśmy w takiej sytuacji i mam nadzieję, że nigdy nie będziemy, więc trudno mi przewidzieć jego reakcję, ale kiedy jeden z kotów w naszym domu miauczy, na przykład podczas obcinania pazurków, to drugi przylatuje zaniepokojony. Dlatego mam nadzieję, że troszczą się o siebie nawzajem.

      20 listopada 2012 o 21:35 ·
  5. iwo

    A właśnie, na jakiej podstawie wybrać kota dla siebie? :)

    15 listopada 2012 o 08:37 · Odpowiedz
    1. Magda, rudomi.pl

      Iwo, na przykład na podstawie swojego trybu życia, wieku, cierpliwości :) Jeśli masz dużo czasu, żeby poświęcić go małemu kociakowi, który jest żywiołowy, energiczny, to w porządku, tylko pamiętaj, że pod Twoją nieobecność on będzie potrzebował towarzystwa. Dlatego warto od razu pomyśleć o adopcji dwóch kotów. Potrzeba też czasu na adopcję kotów po przejściach lub dzikusków, żeby mieć go na uwagę dla nich i oswajanie. Tak by mogły zaufać i zaaklimatyzować się w domu. W przypadku starszych osób polecam z kolei adopcję dorosłych kotów, najlepiej też starszych, żeby razem spokojnie, bez kociakowych szaleństw, cieszyć się wzajemnie swoją obecnością. W ogóle dorosłe koty można najłatwiej dobierać do swoich „preferencji” – jeśli chcemy miziaka, to możemy zaadoptować takiego pieszczocha, bo w przypadku dorosłych kotów dokładnie widać ich upodobania i charaktery, a u kociaków jeszcze nie bardzo ;) W pewnym sensie charakter kociaka zostaje niezmieniony, ale niektóre upodobania już tak. Na przykład Marchewka jako kocię chętnie spała obok mnie, teraz woli sama, a na pieszczoty wpada tylko na chwilę, jakby przelotem ;) A na koniec dodam, że ja super wiedzy na ten temat nie mam, ale trochę kocich historii znam i na tej podstawie starałam się odpowiedzieć :) Gdybyś szukała jeszcze porady, to zachęcam do odwiedzenia kociego forum na miau.pl albo podpytania osób, które tymczasują koty, bo to doświadczone, świetnie znające się na rzeczy osoby.

      20 listopada 2012 o 22:15 ·
  6. Hahahahaha, a mi się wydawało, że to ja mam problem ;) ;) ;). Gryzę się czasami w język jak ktoś o dzieciach rozmawia. Jak czasami się nie pilnuję i palnę: „a moja kicia też tak ma jak się bawi…”, „no nie wiem też co zrobić, jak mój kikut nie chce jeść…”,”Oj też, lubię jak moje futro wita się ze mną rano…”. Jakoś te matki dziwnie się wtedy na mnie patrzą… ;). Nie wspomnę już, jak ktoś wypowie słowo klucz ;), wtedy nawet gryzienie w język nie pomaga ;)

    15 listopada 2012 o 09:20 · Odpowiedz
  7. A myślałam, że tylko ja tam mam. Czasem muszę się mooocno ugryźć w język, by się nie wtrącić. U mnie magiczne słowo klucz to „husky” :-)

    15 listopada 2012 o 10:10 · Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*