Nie odkryję dzisiaj Ameryki – koty potrzebują zielska. Używki nie są złe z definicji. Niektóre mogą mieć pozytywny wpływ na zdrowie spożywającego.

Weźmy taką trawę. Owszem, jej spożycie przez kota zwykle skutkuje wymiotami. Ale to mile widziany bełcik. Bełcik zwany kłaczkiem.

Biorąc pod uwagę „jakość” czy raczej świadomość czytelników tego bloga, zakładam, że Wy dostarczacie swoim kotom zielsko.

I tutaj chciałabym przejść do tematu zaopatrywania futer w używkę. Poniżej lista trzech dostępnych źródeł pozyskiwania zielska wraz ze szczegółami tego przedsięwzięcia.

OD DILERA (gotowa sadzonka)

Skąd? Targ warzywny, sklep ogrodniczy, giełda roślin, sklep budowlany, itp.

Będąc na targu / w sklepie, nerwowo rozglądasz się w poszukiwaniu towaru. Podchodzisz do każdego stoiska / regału, na którym znajdują się rośliny doniczkowe, wypatrując tej właściwej. Czasem ze względu na odległość mylisz z nią doniczkowy szczypiorek. Zdarza się, że wypatrzona z daleka trawa, przy bliższym kontakcie okazuje się jakimś wynalazkiem ozdobnym. Kiedy prawie zrezygnowana(y) (prawie, bo nigdy nie poddajesz się), kierujesz się do wyjścia z targu / sklepu i Twoim oczom ukazuje się ta właściwa, soczyście zielona, puchata kępka, nie kupujesz jej, dopóki nie poznasz dokładnego źródła pochodzenia trawy, sposobu jej uprawy (żadnej chemii i pestycydów!) i nie uzyskasz odpowiedzi na pytanie: czy aby na pewno nie była pryskana? Zwykle nie masz szans na otrzymanie wiarygodnej odpowiedzi. Właśnie dlatego, w trosce o zdrowie kota, najczęściej decydujesz się na sposób pozyskania zielska z kolejnego źródła, jakim jest…

SAMOSIEJKA (nasiona)

Skąd? Sklep ogrodniczy/zielarski, sklep z ekologiczną żywnością, sklep zoologiczny, itp.

Najpierw robisz wnikliwy resarch, aby znaleźć jak najlepsze źródło czystych, niczym nieskażonych nasion. Kiedy już się upewnisz, że wybrałaś(eś) te najlepsze, masz już doniczkę, wahasz się jeszcze, czy aby na pewno ziemia zakupiona w ogrodniczym, nie przeniesie na roślinę żadnej chemii lub pasożytów, które potem wraz z trawą spożyje Twój kot. Nie bardzo masz, jak to sprawdzić, dlatego po prostu głęboko wierzysz w to, że nie wyrządzisz swojemu kotu krzywdy, w wyniku trefnego zakupu nasion lub ziemi. Następnie siejesz nasiona. W myśl zasady, że własny towar to towar najlepszy. Siejesz i czekasz. Pojemnik, w którym hodujesz trawę, ukrywasz w okresie kiełkowania przed swoim kotem, bo w przeciwnym razie możecie nie doczekać się plonów. Po kilku dniach, kiedy zielsko ma już kilka centymetrów wysokości, dostarczasz kotu towar (chociaż są też specjalne karmniki, z których podobno nie da się wyskubać trawy, zanim nie osiągnie odpowiednich rozmiarów – nie testowaliśmy takiego urządzenia).

NA GRABIEŻCĘ (gotowa sadzonka)

Skąd? Polana w środku lasu, łąka lub działka za miastem, itp.

Szukasz miejsca z dala od miejskiego zgiełku, ulic, samochodów i jakichkolwiek innych toksyn. Na przykład pięknej polanki w środku lasu. Rozglądasz się w poszukiwaniu najbardziej soczystej, młodej kępki trawy. Delikatnie podważasz kępkę łopatką (lub dłonią, jeśli nie masz przy sobie łopatki, bo nie planowałaś(eś) wcześniej grabieży), wyciągasz ją wraz z korzeniami i taką zabierasz do domu. W domu sadzisz do doniczki i wystawiasz na pożarcie, ku uciesze swoich kotów.

Tej metody nigdy nie stosowałam, bo własnej działki nie posiadam i nie jestem pewna, czy wykradanie trawy z lasu nie jest łamaniem przepisów prawa. Wspominam o tym na wypadek, gdyby to było dla Ciebie istotne.

We wszystkich wymienionych przypadkach musisz pamiętać o regularności. Skonsumowana trawa powinna czym prędzej zostać zastąpiona nową. Przecież robisz to dla dobra swojego kota.

Jakie rodzaje zielska serwujesz swojemu kotu?

Najpopularniejszy jest prawdopodobnie owies, bo najłatwiej się go uprawia. Rośnie szybko i dorodnie. Możesz posadzić także jęczmień lub pszenicę (chociaż pszenica podobno nie jest tolerowana przez wszystkie koty, ale nie wiem, na ile ta informacja ma swoje potwierdzenie w rzeczywistości) lub bardziej „trawiaste” – perz i kupkówkę pospolitą. My ostatnio testujemy papirus – nie ten znany ze sklepów ogrodniczych jako kocia trawa, cyperus zumula, tylko taki tradycyjny papirus czyli cyperus alternifolius. Ma on nieco ostrzejsze liście i to właśnie powoduje, że podrażniony jest żołądek, a dzięki temu kot oczyszcza się z toksyn i zalegających włosów.

Oprócz regulacji procesów trawiennych u kotów (m.in. dzięki zawartości błonnika) i umożliwieniu wydalania tzw. kłaczka (kulki kociej sierści), warto pamiętać o właściwościach odżywczych zielska dla kota i zawartych w nim witaminach, aminokwasach i solach mineralnych. Spożycie trawy działa na kota oczyszczająco, bo pomaga mu wydalić z organizmu nadmiar różnych zanieczyszczeń (śluzu, żółci i innych) oraz sierści, która zalegając w jelitach, może być niebezpieczna dla kota. Podobno zawarty w zieleninie chlorofil pomaga między innymi zwalczać ból i leczyć infekcje.

Przy okazji lektury na temat tej kociej używki, trafiłam na dwie ciekawostki. Jedna z nich to szparagi. Chociaż już dawno po sezonie, to w sklepach można znaleźć gotowe mrożonki. Szparagi podobno działają podobnie do trawy (ze względu na swój skład, a także włóknistą postać), a niektóre koty chętnie je zjadają. Można je też podawać zmielone, dodane do karmy. Druga ciekawostka jest raczej z tych, które mnie rozśmieszyły. W jednej z wypowiedzi na kocim forum znalazłam ciekawe źródło nasion na kocią paszę. A jest nią… mieszanka nasion dla chomika, zawierająca między innymi owies, pszenicę, słonecznika i kukurydzę :)

Uwaga: nie jestem toksykologiem, botanikiem, weterynarzem, ani nawet dietetykiem, dlatego w przypadku wątpliwości pamiętaj o konsultacji ze specjalistą znającym się na danej dziedzinie. Pamiętaj, aby nie eksperymentować z roślinami Tobie nieznanymi, a jeśli Twój kot spożyje roślinę, której toksykologii nie znasz, zajrzyj np. tutaj (wpisując angielską lub łacińską nazwę rośliny).

Oczywiście wszystkie wyżej wymienione porady tyczą się kotów zamkniętych w domach i mieszkaniach, bo te wolno wychodzące same się odpowiednio zaopatrzą. We właściwą ilość i z słuszną regularnością.

Na koniec zachęcam Cię do zamieszczania w mediach społecznościowych (Facebook, Instagram, Google+, Twitter itd.) zdjęć własnego kota z zieloną używką i oznaczenia ich: #zielskodlakota. Wszystko po to, żeby kotów na trawie było jak najwięcej. Dla ich dobra.

Rude już biorą udział w akcji #zielskodlakota:

Diler czy samosiejka?

Diler czy samosiejka?

Diler czy samosiejka?

Diler czy samosiejka?

Trawa dla kota

Trawa dla kota Trawa dla kota Trawa dla kota Trawa dla kota Trawa dla kota Trawa dla kota Trawa dla kota Trawa dla kota Trawa dla kota Trawa dla kota Trawa dla kota

tutaj, w ramach przypomnienia, sfilmowana ruda dwójka trawożerców.

Podziel się zdjęciami z #zielskodlakota w mediach społecznościowych, a my będziemy ich tam wypatrywać. To nie wszystko! Z przyjemnością udostępnimy najbardziej przekonującego trawożercę u siebie, a więc do dzieła :)

Komentarze 14

  1. Żaba@

    Świetny artykuł a zdjęcia boskie :)))

    19 października 2014 o 15:42 · Odpowiedz
  2. Maja

    Ja z kupnej (leroy merlin) zrezygnowałam, gdy trawka wbiła sie w przelyk Miszy i była usuwana operacyjnie, bo biedak nie mógł przełykać :(

    19 października 2014 o 16:53 · Odpowiedz
    1. Magda, rudomi.pl

      Maja, wbiła się?? Biedaczysko, musiał się nacierpieć i to przez trawkę… :( Czyli najbezpieczniejsza samosiejka w postaci owsu.

      19 października 2014 o 16:57 ·
  3. voliereen

    Mój rudy zajął się pietruszką, której nikt ostatnio nie chciał jeść. A co ma się marnować? ;)

    19 października 2014 o 20:33 · Odpowiedz
  4. Andrzej zajada najbardziej popularne zielsko, czyli owies.Trawa go nie rusza. Ale muszę jeszcze wypróbować na nim papirus :) A ja jestem pod wrażeniem Twoich piegowatych rudzielców – słodkie pyszczki :)

    19 października 2014 o 22:31 · Odpowiedz
  5. Przy trawach trzeba koniecznie uważać na to by nie zakwitły. Ości z kłosów mogą się wbić w kocie dziąsła, ale mam nadzieję, że koty same do tego nie dopuszczają regularnie kosząc trawnik ;)
    Jeszcze jedną trawą, którą mogę polecić jest proso.

    20 października 2014 o 11:11 · Odpowiedz
  6. A ja się pytam – kiedy kocie koszyki? :(

    20 października 2014 o 11:46 · Odpowiedz
  7. Iwona i Kinga

    Przesłodkie foty. Pozdrawiam

    20 października 2014 o 13:16 · Odpowiedz
  8. karolka

    U nas samosiejka, owsiana. Oprócz tego Rudy odlatuje ;) po długich łodygach kopru, Łaciaty po szczypiorku (a wonieje mu potem z pysku ;) jak z warzywniaka. Czarny uwielbia wszystko, co zielone. Najbardziej samosiejkę, ale gdybym jakimś cudem nie wyplewiła chwastów ze skrzynek balkonowych-zrobi to za mnie z przyjemnością :)
    Bużki i smylki dla Marchewuni i Rycha od Nas.

    21 października 2014 o 15:36 · Odpowiedz
  9. A moje płaszczki nie lubią zielska – próbowałam zachęcić, ale nic z tego. I żaden nie wymiotuje kłaczkami. Trafiły mi się dwa odmieńce ;-)

    22 października 2014 o 14:47 · Odpowiedz
  10. gabi4611

    fajny artykuł ….moje wszystkie 4 kociska wcinają z apetytem trawę ale teraz spróbuje tego papirusa……pozdrawiamy

    27 października 2014 o 11:41 · Odpowiedz
  11. sekutnica

    Tłusty bardzo lubi szparagi :)

    31 lipca 2016 o 11:25 · Odpowiedz
  12. Al

    A może tak trawe wysiewac na wacie by miec pewnosc, ze nie bedzie robacztwa i nawozu?

    19 listopada 2016 o 18:08 · Odpowiedz
    1. Magda, rudomi.pl

      Pewnie, że można! :)

      7 grudnia 2016 o 20:00 ·

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*