Zawsze wydawało mi się, że balkon to dla kota, drapieżnika, trochę za mało. Jako stworzenie, które jest ciekawskie, lubiące zabawę połączoną z polowaniem, eksplorujące, może potrzebować czegoś więcej. Z drugiej strony koty nie lubią zmian, lubią rytuały. Może gdybym wyprowadzała je na spacery regularnie i od małego, nie miałyby lęku z tym związanego? Wtedy jednak mógłby pojawić się inny problem. Zachęcone spacerami, mogłyby czuć się nieszczęśliwe w zamknięciu i ciągle domagać się wyprowadzania czy wręcz wypuszczania ich na zewnątrz.

Wspominałam już kiedyś, że spacer z Ryśkiem to była pomyłka. Był przerażony, a ja czułam się winna, że mu tę wątpliwą rozrywkę zapewniłam.

Co innego Marchewka, o czym pisałam już tutaj. Podczas spaceru wydaje się być podekscytowana i przestraszona jednocześnie. Wszystko ją interesuje, zmysły pracują jej na pełnych obrotach. Podobnie jak człowiekowi, który robi w życiu coś po raz pierwszy. Debiut to wybuchowa mieszanka emocjonalna, bo na zmianę towarzyszą mu lęk i podniecenie. Tak samo jest z Marchewką – wyprowadzona na spacer raz ukrywa się pod moją sukienką albo ciągnie mnie z powrotem do domu, by za chwilę obgryzać lub wąchać rośliny i zaglądać w różne zakamarki.

Każdy taki spacer to mój dylemat, ale kiedy na zewnątrz jest tak ciepło i kolorowo, że sama nie potrafię usiedzieć w domu, to nie mogę powstrzymać się, żeby kawałeczka tego świata nie pokazać Marchewce.

Jakiś czas temu wybrałyśmy się w niedaleki spacer po naszym osiedlu. Bardzo chciałam pójść tam, gdy zakwitnie lawenda (ogrodnik wspaniałomyślnie zasiał nią połowę podwórka!). Jak zobaczycie poniżej, był to lekki falstart… lawenda była jeszcze w pąkach. Miałam spacer powtórzyć, gdy roślina będzie w pełnym rozkwicie, ale obawiam się, że do dzisiaj zdążyła już przekwitnąć.

Spacerowiczka Spacerowiczka Spacerowiczka Spacerowiczka Spacerowiczka Spacerowiczka Spacerowiczka Spacerowiczka Spacerowiczka Spacerowiczka Spacerowiczka Spacerowiczka Spacerowiczka Spacerowiczka Spacerowiczka Spacerowiczka Spacerowiczka Spacerowiczka Spacerowiczka Spacerowiczka Spacerowiczka Spacerowiczka Spacerowiczka Spacerowiczka

Od tamtej pory spaceru nie powtórzyłam, ale uważam, że dopóki jest on pod nadzorem (pisałam już, że marzy mi się dom z ogrodzeniem z pleksi? ;) bo takiego koty nie sforsują…), kot ubrany jest w porządne szelki, albo nie może wydostać się poza wyznaczony teren, jest zabezpieczony przed pasożytami (obroża lub preparat) i wirusami (szczepienia), a poza tym nie robimy tego na siłę, wbrew woli kota, to czemu nie? Wiele osób ostrzegało mnie, że kot, który raz pozna smak świata zewnętrznego, będzie ciągle domagał się wyprowadzania i wariował w zamknięciu. Ja mam jednak swoje podejrzenia – ta teoria faktycznie może się sprawdzić, ale wtedy, gdy kot jest jedynakiem. Mając w domu co najmniej dwa koty, zawsze znajdzie się wspólne zajęcie (taki berek połączony z boksingiem na przykład), które pozwoli kotom na rozładowanie nadmiaru energii.

Zresztą… Rude i nadmiar energii? ;)

Zdjęcia: Maciek Stefański / chwilamoment.com / futrografia.pl

Komentarze 34

  1. Jakie cudne podróżniki :) fajnie ze wróciliście po długiej nieobecności ;)
    xoxo

    22 lipca 2013 o 23:03 · Odpowiedz
  2. Lawenda bardzo dlugo kwitnie ;)
    a Mańki tak na spacerki na smyczy nie nauczone tez od malego, to nie bardzo z odwaga ;) ale do ogrodka do kolegow Mieszka i Buzera baaaardzo chetnie i bez stresu :)

    23 lipca 2013 o 00:14 · Odpowiedz
    1. ps. Maniek kocha lawende :)

      23 lipca 2013 o 00:14 ·
  3. Monika

    Mysza była jedynaczką- nie było innej możliwości ,bo nienawidziła innych zwierząt. Odkąd zamieszkaliśmy w Holandii, stała się kotem wychodzącym. Chodziła po całej okolicy. Była odważna, wojownicza i mądra. Zawsze wracała do domu. Zginęła prawie pod domem,bo jakiś idiota jechał rozpędzonym autem i potrącił ją. Mamy na osiedlu zakaz powyżej 20km i monitoring.
    Shadow-kota ze schroniska, kochana,nieśmiała. Boi się obcych, głośniejszych dzwięków, zwłaszcza samochodów i motorów- chyba trauma z dzieciństwa, jako 2 mies. kociak zostala wyrzucona z samochodu na ulicę. Z tyłu domu mamy ogród, z dwóch stron ogrodzony ok 2m murem , z jednej płotem. Shadow nie wyjdzie poza ogród, nie czuje się bezpiecznie na otwartej przestrzeni. Nie wychodzi też do ogrodu gdy nie ma nikogo w domu, sprawdziłam to. Siedzi wtedy w sypialni na górze.Gdy jesteśmy w domu,Shadow bawi się w ogrodzie, ale nie zawsze, lubi być w tym samym pomieszczeniu co ja.Poza tym, to mój pierwszy kot,który chyba nie potrafi się wspinać.
    Dla Myszy nie było przeszkody nie do pokonania uwielbiała włóczyć sie po okolicy.To był kot wojownik. Dzikość, niezależność i niezwykła więz, która nas łączyła. Byłam jedyną osobą,która mogła ją dotykać.Gdy wracałam z pracy, domagała się,żeby wziąć ją na ręce i opowiadała o swoim dniu.
    Shadow najbezpieczniej czuje się w zamkniętej przestrzeni. Jest kotem łagodnym, cichym, spokojnym. Shadow to miłość i dobroć

    23 lipca 2013 o 00:18 · Odpowiedz
  4. monikacookies85

    mozna by napisac,ze marchewa wyglada tam jak filip z konopii,a to marchewka z lawendy:P

    23 lipca 2013 o 02:18 · Odpowiedz
  5. Widać to przejęcie i zainteresowanie na pyszczku Marchewki. My sobie darujemy spacery w tym sezonie, ale chciałabym, żeby Dziubul poznał kiedyś, co znaczy trawa pod łapkami :-)

    23 lipca 2013 o 07:24 · Odpowiedz
  6. Mirabelka

    warto było poczekać na kolejną porcję zdjęć i jak zawsze ciekawy tekst:) pozdrawiam Was ciepło i do następnego:)

    23 lipca 2013 o 08:13 · Odpowiedz
  7. Arlandria

    Mam nadpobudliwego kotka więc siłą rzeczy nauczyłam go wychodzic na spacer w szelkach, pierwszy spacer to też była tragedia wywołująca u mnie wyrzuty sumienia bo Zosiek był tak przerażony ze potem spał 2 dni :D ale wpadłam na pomysł zabrania go w spokojniejsze miejsce czyt. ogródek działkowy i to był strzal w dziesiątke, teraz zabieram go tam regularnie i pokochał zwiedzanie zakamarków, krzaczków, kwiatkow i tak dalej (chociaż najbardziej lubi podążać krok w krok za moim psem i miauczec z zainteresowaniem ;D) no ale teraz sie doigrałam, bo Zosiek ciągle krązy wokół drzwi wejściowych i próbuje wybłagać kolejny spacer, nigdy nie ma dość :)

    23 lipca 2013 o 09:31 · Odpowiedz
  8. audrey60

    Cudnie wygląda i tak dostojnie. Widać, że jej to przypasiło, ale jako dama nie da oznak dzikiej radości. Supeł boi się wyjść nawet za próg mieszkania, choć pierwsze sześc tygodni życia spędził w ogrodzie. Miśka natomiast po swojej spektakularnej ucieczce z nowego mieszkania i spotkaniu z innymi kotami, które dały jej popalić, zaprzestała wychodzić na klatkę schodową. Dobrze że już jesteście, bo się martwiłam brakiem wieści z Rudomino ;) Pozdrawiamy

    23 lipca 2013 o 09:49 · Odpowiedz
  9. Mina Marchewki bezcenna!

    23 lipca 2013 o 10:01 · Odpowiedz
  10. Miśkotkowa Duża

    Cudownie że jesteście już z powrotem :) Marchewka wyposażona w jedynie słuszny kolor szelek dla rudego :) Noooo może jeszcze niebieski…

    23 lipca 2013 o 10:12 · Odpowiedz
  11. Iwona

    Marchewka cudna w tej lawendzie!!! Moje absolutnie nie wychodzą i tak zostanie – balkon (oczywiście z siatką zabezpieczającą!), to wszystko co mogę im ofiarować.
    Zdarza mi się jednak nieść je czasmi do veta na rękach i miło mi, gdy ktoś obcy zachwyca się urodą moich kotów:)

    23 lipca 2013 o 12:28 · Odpowiedz
  12. Karolka

    Patrząc na zdjęcia nie mogę się oprzeć skojarzeniu Marcelego Szpaka, który dziwi się światu (ktoś pamięta jeszcze tę kreskówkę?) z Marchewką ;) :)

    23 lipca 2013 o 13:13 · Odpowiedz
  13. Kot raz wypuszczony będzie się domagał ciągłego wypuszczania :) Wiem to z własnego doświadczenia. Nasza Figa nareszcie zaczęłam znowu wychodzić. Nie mogła opuszczać domu przez 3 miesciące z powodu postrzału. Z bólem serca i wielką obawą wypuszczałam ją na dwór, ale naprawdę ciężko było patrzeć jak tęsknie obserwuje świat za oknem, a teraz nie żałuje bo widząc jaka jest przeszczęśliwa, złe myśli odsuwam na bok, mają nadzieje że przykry wypadek drugi raz się nie powtórzy :) pozdrawiam :)

    23 lipca 2013 o 15:49 · Odpowiedz
  14. Piękne zdjęcia i pełna zainteresowania otoczeniem Marchewka :-) Ja od niedawna zastanawiam się czy zacząć zabierać moją Biankę na spacery. Widać, że bardzo ciekawi ją świat za oknem, lubi przebywać na balkonie i włazić w kwiatki (nawet uśmierciła bratki… po prostu się na nich kładła i wygrzewała). Jednak mam obawy, że jak raz zostanie wypuszczona, to będzie chcieć więcej ;-) No i jest jedynaczką, więc ta teoria może mieć potwierdzenie. A mogłabym zabierać ją na ogródek działkowy…
    Pozdrawiam :-)

    24 lipca 2013 o 17:53 · Odpowiedz
  15. Ania

    Mój Puszek też był jak Rysiek ale się zmienił Marchewke, więc może i Rysiek…

    Mój kot się ostatnio dziwnie zachowywał, więc był dziś u weterynarza i okazało się że jest chory (jak podejżewałam) :((((
    Ma gorączkę i gardło mu napuchło… A Rudzi kiedyś byli chorzy?

    24 lipca 2013 o 20:27 · Odpowiedz
    1. Magda, rudomi.pl

      A co dolega Puszkowi? Wiadomo już?

      24 lipca 2013 o 22:34 ·
  16. kociafrania

    Piękna Marchewka,do schrupania!.Nie wyobrażam sobie mojej Koci na smyczy.Mieszkam w blokowisku,na 3 p. i mam ciągle wyrzuty sumienia ,że wsadziłam ją do klatki.Ale gdybym jej nie zabrała z piwnicy,dziś już nie żyłaby,tak jak jej matka i 2 braci.Ma do dyspozycji przez 24 godz.zabezpieczony balkon ale to przecież namiastka.Pewnie ma do mnie żal ale czy mam wyjście chcąc mieć ją całą i żywą?

    25 lipca 2013 o 13:01 · Odpowiedz
  17. sygnaturka

    Piękna Marchewka :)

    Ja mam dwie kotki – Kirję wzięłam z DT jak miała dwa lata. Kilka razy była na spacerku – troszkę się bała, ale też jest bardzo ciekawa świata, polubiła to, w domu nie płacze, by wyjść, więc jest ok (także gdy była sama). Pigwa natomiast jest małym dzikusem. Pierwotnie kot mojej siostry, wzięty jako kociak ze wsi – myślę, że już wtedy instynkt się odezwał i trochę nie może odnaleźć się zamknięta w mieszkaniu, a ma już dwa lata (Kirja cztery). Teraz mieszka ze mną i tu już zostanie – czasem się z Kirją piorą, wiadomo, ale potrafią też wylizywać sobie futerko i spać przytulone zadkami ;) Rozważam wzięcie Pigułki na spacer, ale mam dużo wątpliwości… Na pewno musiałabym kupić mniejsze szelki (te Kirji będą na nią za duże) i wyjść nie sama, tylko jeszcze z kimś. Nie wiem, czy potem nie będzie płakać – to jest taki kot, co całe dnie spędza w oknie (nie mam niestety balkonu, tylko siatki na oknach), obserwuje ptaki, muchy, ruch na ulicy, dosłownie wszystko. Potrafi siedzieć na podłodze pod parapetem, przyczaić się, po czym nagle wskoczyć na niego i zawisnąć na siatce dokładnie w chwili kiedy biedny gołąb zbliża się do okna. Już raz widziałam akcję, ze ptak tak się wystraszył, że przestał machać skrzydłami i dosłownie spadł metr w dół, zanim nie zaczął z powrotem lecieć ;) Tak ze jest pełna energii, szaloną młodą kocicą i stąd moje wahanie – bo jednak szczepienia itp. trzeba będzie przejść. Może się zdecyduję.

    Pozdrawiam serdecznie z Łodzi, ja i moje koty obie :)

    26 lipca 2013 o 12:05 · Odpowiedz
  18. jaka ona jest świetna:-)
    i jakie cudne zdjęcia

    pierścionek z kotem wypatrzony;-)

    28 lipca 2013 o 13:15 · Odpowiedz
  19. Zajrzałam ja tej Marchewie głęboko w oczy, przyjrzałam się i powiem Ci, że na każdym zdjęciu jej mina, a nawet ciała całego pewne napięcie, wyrażaja jedno tylko pragnienie, aby w bezpiecznym domu jak najprędzej się znaleźć. Myślę, że mając za towarzysza Ryśka, Marchewa najszczęśliwsza jest na kanapiem i nie ma po co uszczęśliwiać ją na siłę. Każdy taki spacer to tylko stresu pokonywanie. Co innego, gdyby okolica była tak bezpieczna, że koty mogłyby sobie wychodzić według własnego uznania. Wtedy w sobie właściwym tempie swobodnie przekształcić by sie mogły w „koty wychodzące”.
    Ja mam kota, Karolka/Baryłę (też rudego), który pierwszy rok życia spędził zamkniety w jednym pokoju, a po trafieniu do mnie w ciągu tygodnia stał się królem ogrodu i całej okolicy. A z kolei koteczka Maszka, która trafiła do nas ze wsi i życia w mieszkaniu wcale nie znała, teraz na krótką tylko chwileczkę do ogrodu zagląda i świat boży zdecydowanie przez okno woli oglądać.
    Zdjecia archewy w lawendzie piękne. A pierścionek boski:)

    Serdecznie pozdrawiam ja i moje koty (pięć sztuk)

    damakier

    30 lipca 2013 o 19:11 · Odpowiedz
  20. Joanna

    Nowy członek rodziny w drodze czy to tylko przewidzenie? ;)

    31 lipca 2013 o 11:23 · Odpowiedz
    1. Magda, rudomi.pl

      :D raczej takie niekorzystne ujęcie lub złudzenie optyczne ;)

      31 lipca 2013 o 12:42 ·
  21. śliczny ten twój kociak … niestety ze względu na małe mieszkanko w bloku nie mogę pozwolić sobie na takiego zwierzaczka

    5 sierpnia 2013 o 11:20 · Odpowiedz
    1. sygnaturka

      Ja mam 27 metrów i dwie koty ;)

      5 sierpnia 2013 o 15:29 ·
  22. duża Mieci&Fisi

    Po wypoczynku, nadrabiam zaległości. Czy lawenda nalezy do ulubionych kocich zapachow? Pytam, bo widzę sporo kocich śladów w ogrodzie właśnie wokół niej..

    No i drugie pytanie: czy koty lubią lubczyk? Bo wychodzi na to, że moje uwielbiają – na rabacie ziołowej po prostu starły go z powierzchni ziemi – stal się ulubionym miejscem wypoczynku. Pozostałe ziola rosną bez szwanku…

    13 sierpnia 2013 o 12:51 · Odpowiedz
    1. Magda, rudomi.pl

      My jeszcze nie hodowaliśmy lubczyku, a wobec lawendy Rude były dość obojętne. Najbardziej namiętny stosunek mają do trawy, każdego rodzaju trawy, nawet takiej ozdobnej…

      13 sierpnia 2013 o 13:12 ·
    2. Monika

      Moje lawendę mają w głębokim poważaniu, ale tej wiosny posadziłam kocimietkę. Z pięciu moich kotów dwa na nią reagują, w szczególności kocur Stefan. Zazwyczaj leniwy i naburmuszony, po kocimiętce zaczyna harcować jak mały kociak :D a my wtedy pękamy ze śmiechu.

      6 września 2013 o 19:44 ·
  23. Mój kot spędza w sezonie letnim weekendy na działce nad jeziorem i tam staje się łowcą, bardzo lubi wychodzić, buszować po cudzych działkach ;) (najbardziej w nocy, ale na to nie pozwalam po tym jak drapnął go dziki kot i Lolkowi z rany zrobiło się zakażenie). Kiedy wracamy do mieszkania w bloku staje się uroczym kanapowcem i nic nie wskazuje na to, że tęskni za wychodzeniem na dwór.

    13 sierpnia 2013 o 20:10 · Odpowiedz
  24. nika

    Mam dwa koty. A właściwie kota i kotkę. Mieszkamy w bloku ja, mąż , Milusia i Ancymon. Co roku zabieramy je na 2 tygodnie na działkę na Mazury, gdzie biegają od świtu(krzyczą , że chcą wyjść na zewnątrz od 5 rano) do zmierzchu( na noc zabieramy je do domu, bo biega tam dużo kotków dzikich – awanturników ze wsi). Po powrocie do domu, nie wychylają nosów z mieszkania w bloku(chyba, że wychylą się czasmi na zewnetrzny parapet okna, ale też nie zawsze się im chce:)). Pozdrowienia dla Ciebie Autorko, dla O. oraz Marchewki (z lawendy:)) i Ryśka.

    17 sierpnia 2013 o 21:30 · Odpowiedz
  25. Jak Marchewka ładnie chodzi na szelkach! Widać że jest bardzo ciekawa wszystkiego i zainteresowana. Pewnie też trochę zestresowana, ale widać różnicę w stosunku do Spaceru nad Wisłą. Ja z moim kotem zaczęłam wychodzić ostatnio to na początku był tak zestresowany że leżał przytulony do ziemi w jednym miejscu, potem delikatnie zaczął się czołgać. Teraz z każdym spacerem jest lepiej – zaczyna chodzić i wąchać wszystko – jak Marchewka.
    Pozdrowienia dla Marchewki i Ryśka!

    2 września 2013 o 09:30 · Odpowiedz
  26. greatwave

    Rewelacyjne zdjęcia, lubię zwierzęta które robią miny:)

    29 stycznia 2014 o 12:31 · Odpowiedz
  27. Fajne zdjęcia w tej zieleni

    6 marca 2014 o 13:10 · Odpowiedz
  28. KociaMama =^-^=

    Śliczne zdjęcia naprawdę szacunek :) Myśle że kot który OD CZASU DO CZASU wyjdzie sobie na dwór nie powinien się przestawić że tak powiem. To nawet dla niego zdrowsze bo przecież świeże powietrze i tak dalej i tak dalej, jednak faktu że częste wychodzenie jest niezbyt dobre nie można pominąć.

    6 stycznia 2015 o 16:00 · Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*