Rysiek i Marchewka są kotami niewychodzącymi – to znaczy, że nie wychodzą na samodzielne spacery po okolicy, w której mieszkamy. To znaczy również, że nie mieszkamy w domu z ogrodem.Koty wychodzące przynoszą swoim ludziom upolowane stworzenia: gryzonie, ptaki, jaszczurki. Wszystko, co się rusza, jest w zasięgu i odpowiednim kalibrze. Podobno to taki gest wdzięczności wobec człowieka, podziękowanie za wikt i opierunek.
Koty niewychodzące, nie chcąc być gorsze, również regularnie odkrywają w sobie instynkt łowcy. Każdego poranka znajduję pod drzwiami (ewentualnie w innym równie wyeksponowanym miejscu) kocią zdobycz. Zdobycz nie posiada nóg, więc przed upolowaniem nie ma żadnych szans na ucieczkę. Codziennie staram się ją chronić i ukrywać przed drapieżnikami, żeby była poza ich zasięgiem. Daremnie. Kaliber też ma niestety odpowiedni, jak i zachęcającą miękką strukturę z szorstkim pokryciem wierzchnim.
Gąbka. Ofiara nocy.
u mnie to samo!!! myślałam że tylko mój Kocio taki zdolny.. co rano budziłam się z mokrymi plecami od niewyciśniętej gąbki. :D
26 stycznia 2011 o 17:04 ·kiedyś, kiedy jeszcze spały ze mną w sypialni, budziłam się i czułam mokrą pościel… to nie było nic innego, jak woda z gąbki. Koty faktycznie uczą porządku, również wyżymania gąbki.
26 stycznia 2011 o 17:08 ·Hahaha! Ale się uśmiałam! :D Jak Ty świetnie piszesz :)
26 stycznia 2011 o 17:07 ·Kot-myśliwy pierwsza klasa :) Gąbka zaś to ciamajda, tak się dać złapać!
ja się zarumieniłam, a gąbka próbowała zapaść pod ziemię ze wstydu, jednak znowu dzisiaj rano leżała pod drzwiami. A druga na dywaniku w łazience. Po mieszkaniu walały się też szczątki gąbkowe. Makabra.
28 stycznia 2011 o 14:49 ·hehe, co futro to inne zwyczaje:D mialam kiedys kota gabkowego, teraz mam kota frotkowego (szuflady nigdy nie byly przeszkoda w polowaniu na gumki-frotki), drugi kot jest zdecydowanie welniany (welniane rekawiczki,filcowe kulki), trzeci sie jeszcze nie okreslil.. cieszy ja po prostu wszystko!;)
26 stycznia 2011 o 17:28 ·tak szczerze, to Rysio jest tym łowcą. Marchewka poluje na różne sznurki i tym podobne. Rysio jest gąbko-pożeraczem.
28 stycznia 2011 o 14:50 ·To samo u mnie, ale ostatnio najczęściej budzę się z nosem w tyłku szczura z Ikei :P
26 stycznia 2011 o 17:40 ·Karolina, na szczęście to tylko szczurek z Ikea, nie z ul. Iksińskiej ;)
28 stycznia 2011 o 14:51 ·a ja do tej pory byłam święcie przekonana, że moja gąbka pod osłoną nocy dostaje nóg i z nieznanych przyczyn przychodzi spać ze mną.
26 stycznia 2011 o 19:05 ·zburzyłaś mój światopogląd! ;o)
przez ciebie zaczynam teraz podejrzewać, że herbaciane torebki nie wykonują jednak samobójczych skoków z blatu na podłogę, tylko ktoś im w tym pomaga!
chyba ustanowię trzymanie nocnej warty…
może kamera? czasami chciałabym zobaczyć, co one robią pod naszą nieobecność, niezły serial można by było na tej podstawie nakręcić.
28 stycznia 2011 o 14:52 ·Witam! Bardzo bardzo zależy mi, żeby ten piękny blog znalazł się w spisie blogów o kotach: http://kotlownia.blogspot.com/ :-) To taka inicjatywa dla zintegrowania kociego wirtualnego towarzystwa… ;-) Nie chcę jednak nic robić bez zgody Szefostwa bloga… Czy mogę dopisać blog do listy? Rysiek i Marchewka nie mają nic przeciwko temu?…
26 stycznia 2011 o 19:20 ·Kotłownio, śmiało, niech się rude kotłują ;)
28 stycznia 2011 o 14:53 ·(rude szefostwo na pewno nie ma nic przeciwko)
Jedna z naszych kotek przynosiła gumowy korek z wanny;)))
26 stycznia 2011 o 19:25 ·może nie lubiła Waszych długich kąpieli i chciała je ukrócić? ;>
28 stycznia 2011 o 15:18 ·Oprawca i jego zdobycz, super, ale się uśmiałam :)
26 stycznia 2011 o 20:24 ·ja z kolei mam w domu łowcę patyczków do uszu i pędzelków wszelkiej maści :)
26 stycznia 2011 o 20:31 ·gąbki są Ryśka, patyczki do uszu Marchewki – żaden jej nie umknie!
28 stycznia 2011 o 15:18 ·za to moja uwielbia przynosić swoją nie do końca juz przypominającą siebie myszkę do łóżka;))
27 stycznia 2011 o 07:16 ·a moja niewychodząca i mieszkająca na III piętrze Szura kilka tygodni temu na osiatkowanym balkonie złowiła sikorkę i pięknie wkomponowała ją w pościelone łóżko… widok martwego ptaszka leżącego na poduszce do góry łapkami – piorunujący.
27 stycznia 2011 o 07:47 ·dwaj złoczyńcy moich rodziców dorwali kiedyś kosa w ogrodzie. przetargali go przez całą piwnicę, przez cały korytarz i już w mieszkaniu znęcali się nad nim dalej. mama weszła do domu i zobaczyła mnóstwo porozrzucanego pierza oraz maksymalnie zestresowanego ptaka siedzącego na jakiejś rurce pod sufitem – kos o dziwo przeżył, ale bez piór w tyłku! a ci dwaj podli bandyci jak gdyby nigdy nic pokłusowali do kuchni najeść się chrupek.
27 stycznia 2011 o 10:48 ·@MijaMiśka – auć! To już wolę gąbkowe zwłoki.
28 stycznia 2011 o 21:31 ·Zelda przynosi do mojego łóżka upolowane kulki reklamówkowe, wpycha je pod kołdrę. Niezauważalnie. Rano budzę się wśród stada …
27 stycznia 2011 o 08:31 ·Do tworzącej się tu listy zdobyczy upolowanych dodam jeszcze pieczarkę, skarpetki, długopisy oraz (pisałam już o tym na blogu) główkę czosnku, z którą się obudziłam pewnego ranka…
Koty niewychodzące mają tę przewagę, że mogą dowolnie wybierać sobie poziom trudności na polowaniu. ;)
27 stycznia 2011 o 12:36 ·główkę czosnku? idę szukać na blogu!
28 stycznia 2011 o 21:32 ·a skórki od ogórka? Rysiek pierwszy roznosi je po domu, jeśli ich od razu nie sprzątnę.
u mnie zdecydowanym hitem są słomki. A słomkowym królem jest kot-Emil, latem natomiast zdecydowanym hitem są ćmy, wystarczy rzucić kotom hasło: ciemuch!! i wszystkie w popłochu szukają robala. A jak już znajdą, to zazwyczaj… nie dostaję prezentu, wypasiona ćma to koci przysmak :) chociaż raz dostałam w prezencie ćmę, została wrzucona do torebki i wylądowała w portfelu, a ja robali nie lubię. Bardzo dziwną miała minę pani w sklepie, w którym odkryłam mój prezent, kiedy z wrzaskiem rzuciłam w nią portfelem… :)
28 stycznia 2011 o 11:20 ·Emanka – wiedziały, gdzie ją schować, żeby to była taka prawdziwa niespodzianka ;)
28 stycznia 2011 o 21:34 ·Witaj. :) Znalazłam Cię (chyba), przez ten coroczny konkurs na blog.pl Moje (mam 3) z uporem maniaka atakowały sitko do umywalki albo wanny, łapą wygarniały w pysku wynosiły i potem trzeba było szukać. Toteż jeśli koty nawiedzały łazienkę, natychmiast człowiek leciał i sprawdzał, czy sitko jest, a jeśli nie to gdzie kot złodziej się ze sitkiem udał?
29 stycznia 2011 o 13:58 ·Kradły również taką myjkę do metalowego czajnika. Dorosły i jakoś im odeszła ochota :)
miło mi, witam Ciebie Ashette35 :)
15 lutego 2011 o 23:25 ·moje chyba nigdy nie dorosną, wnioskuję zestawiając ze sobą czas przeszły i teraźniejszy ;)
Duzy to wielbiciel patyczków do uszu zwanych bagietkami… także torebki do herbaty rozmiecione po całym mieszkaniu :)) Najlepsze sa jednak myszy zabawki, takie świeżutkie prosto ze sklepu.. Przynosi do łóżka podzielić się myszą.. raz wrzasnęłam z przerażenia, zaspana myślałam, że to żywe jest – znaczy prawdziwe :)
9 lutego 2011 o 21:06 ·zużyte torebki od herbaty często nazywa się szczurami – najwyraźniej nie bez powodu :)
15 lutego 2011 o 23:22 ·super pierwsza fota! subtelnie pokazane w ciekawym kadrze oko kota parzące na gąbkę! lubię:)
17 lutego 2011 o 20:10 ·Mnie też jest rudo, a to za sprawą Marchewkowej bliźniaczki :) Poluje przede wszystkim na patyczki do uszu, które znajduje poutykane we wszystkie możliwe szpary. Jednak najdziwniejsze polowanie przytrafiło nam się latem. Do mieszkania wpadła ogromna ćma, którą postanowiłam złapać z troski o meble i bibeloty, na które Futrzasta ogarnięta żądzą mordu nie zwraca uwagi. Biegając z łapką po pokoju zauważyłam ciekawe zachowanie rudej, która najwyraźniej moje zachowanie uznała za polowanie w grupie. Gdy ćma leciała pod sufit nie wskakiwała na wyżyny swym normalnym zwyczajem tylko cierpliwie czekała, aż owad zacznie spadać w dół i wtedy przystępowała do ataku. Wspólnym wysiłkiem udało nam się ofiarę dorwać – ogłuszyłam ją ciosem w czułki tak, że spadła wprost w łapki rudej, która jednym ruchem zakończyła owadzi żywot.
25 lutego 2011 o 14:55 ·A nasz kotek, mimo że nie wychodzący przynosi do domu upolowane stworzonka! na balkonie jakimś cudem łapie czyżyki które przylatują do karmnika – żeby nie było – karmnik jest wysoko i w miejscu dla Kota niedostępnym :)
10 kwietnia 2013 o 19:00 ·