Poranek jak każdy inny. Szykuję sobie kawę, darmozjadom żarcie. Młody rudy piorun lata po blacie, za nic mając moje strofowanie. Mignął za roletą, tuż obok szklanego wazonu. I tak mi przeszło przez myśl…
Ciekawe, czy ona się tam zmieści, w końcu taka niewyrośnięta jest. Nie żebym od razu pakowała kota do środka i sprawdzała. Nie mam już 5 lat, zapędów sadystycznych chyba też nie. Taki tylko przebłysk. Wracam do swoich czynności, za chwilę znowu spoglądam w bok. A tu… tak, wiem, trudno w to uwierzyć. Marchew jest w tymże wazonie. Wlazła sama. Serio. Czyżbym miała jakieś zdolności jasnowidzenia? Wszystko jedno – Marchewa, you made my day!
Te wystraszone oczy nie wskazuja na to ze wpakowala sie tam ta merchwa sama :P
22 października 2009 o 02:02 ·a żebyś wiedział! zapędy schowałam do kieszeni :)
25 października 2009 o 22:35 ·ciekawe jak rysiek wyglądałby w takim wazonie… (?) :)
3 listopada 2009 o 12:51 ·Obawiam się, że Rysiek nie wejdzie do środka ;)
3 listopada 2009 o 15:06 ·Hmmm, Ryszard w wazonie…? To raczej nie przystoi… :)
9 listopada 2009 o 22:43 ·To przede wszystkim niewykonalne – patrz obwód Ryszarda ;)
9 listopada 2009 o 23:48 ·A mnie to tak bardzo nie dziwi… Urwis często „woła” mnie, gdy chce wejść do domu z ogrodu. Telepatia między ludźmi i kotami jest znana. Koty mają większe „wyczucie” i silniejszy nadajnik niż psy…
22 lutego 2010 o 22:56 ·