Prawdziwa miłość bywa bolesna.Według autorki bloga Cat Versus Human „true love” wygląda tak.

Zastanawiam się tylko, czy określona tam jako prawdziwa jest miłość autorki do kotów, miłość kotów do autorki, czy jednak miłość mężczyzny do autorki? To autorka bloga zaprasza koty do łóżka w przypływie miłości, czy może koty kierowane uczuciem chcą być zawsze blisko niej? A czy przypadkiem tym prawdziwie, dzielnie i oddanie kochającym nie jest przede wszystkim mężczyzna, który godzi się na dzielenie łóżka nie tylko z kobietą, ale i całą kocią gromadką?

Miała już miejsce dekonspiracja mężczyzn zakręconych w stronę kotów. Zastanawiałam się czy O. jest jednym z nich. Nie miałabym żadnych wątpliwości po tym jak ostatnio wyartykułował „nie zamieniłbym ich na żadne inne”, po tym jak się do nich zwraca, ile w tym ciepłych i pozytywnych emocji. Gdyby nie jedno. Jedno, co boli mnie i doskwiera: „WSTĘP WZBRONIONY”.

Za tymi słowami kryje się mój wielki żal. Brakuje mi tych pobudek, gdy rude włączały swój program poranny: ocieranie się, ugniatanie i pomrukiwanie. Tęsknię za widokiem ich nosów tuż po otwarciu oczu. Za ich spragnionymi kontaktu spojrzeniami, czekającymi na dotyk grzbietami. Pamiętam przyklejone do moich stóp lub głowy ich futerka.

Im też nie jest wszystko jedno. Codziennie wieczorem, po tym jak zamykają się za mną drzwi, wyczekują. Zwykle po cichutku, ale wiem, że tam są. Nie zawsze tak w milczeniu, Rysiek czasami zza tych drzwi po kociemu zawodzi.

Ze strony O. za hasłem „wstęp wzbroniony” kryje się komfort i rozsądek. Komfort przespanej nocy, nie przerywanej brakiem tchu. Rozsądek czyli zdrowie, które odmawia współpracy.

Czy miałam wybór? Nie. Bo jaki mógłby on być? Nie ma też substytutu, który wypełni tę pustkę.
Jest kompromis. I codzienna próba pogodzenia się rzeczywistością, która okazała się bezwzględna.

Ale czy nie jest tak, że kocha się wbrew przeciwnościom i to właśnie na co dzień udowadnia mi O.? Ja tylko zrezygnowałam z czworga w łóżku, on pokochał nadprogramową dwójkę.

Komentarze 13

  1. Anja

    Niezłe są te komiksy :) Mam ubaw po pachy.
    Jeśli chodzi o nie wpuszczanie kotów do sypialni, to wiem o co chodzi.. Pobudki o 4 rano to czasem przesada. Ale nasz Rysiek niestety nie stoi pod drzwiami ani w milczeniu ani z zawodzeniem. Drapie w drzwi jak szalony i wyje, dopóki go nie wpuścimy. Poleży chwilę.. i wraca pod drzwi, znów drapie (aż do skutku). Cały cykl powtarza się najczęściej trzy razy w ciągu nocy. Padam ze zmęczenia… i tęsknię za czasem, kiedy Rysiek przesypiał z nami całą noc, bez łażenia po mieszkaniu.
    A drzwi niestety musimy zamykać, bo drugi kot (a właściwie kotka) cichaczem wchodzi gdy śpimy i „oznacza” co się da – ubrania, dywan, pościel etc.

    15 grudnia 2010 o 08:48 · Odpowiedz
  2. Ewa

    Oj współczuję strasznie… Ja sobie nie wyobrażam spania bez kociastego :) Ale z drugiej strony to wyjątkowo grzeczny egzemplarz. Nie wierci się, nie ugniata, nie biega – kładzie się i chrapie do rana.
    Pozdrowienia i głaski dla futrzaków!

    15 grudnia 2010 o 09:46 · Odpowiedz
  3. renata

    Bardzo smutne ale niestety prawdziwe. Mojej kici strasznie zbiera się na pieszczoty o świcie i zawsze obiektem jej czułości jest niewłaściwa osoba (czyt. ten mój biedny facet, który wolałby smacznie chrapać, bo ja zawsze uwielbiałam te poranki z kocią łapką dziugającą mnie w oko).
    Kicia zatem czeka pod drzwiami na pierwszy sygnał budzika i zaczyna wyśpiewywać swoje arie, tłukąc łebkiem w drzwi :)

    15 grudnia 2010 o 09:57 · Odpowiedz
  4. Melcia

    Czytam, czytam i uśmiech pojawia się na twarzy! Czyli nie tylko ja tak mam? Nie tylko mnie budzi co rano (ok. 4.00) pojękiwanie oznaczające JEŚĆ?? A po chwili, jak się już najedzą kolejne, oznaczające GŁASKAJ!! A potem….i tak do 7, kiedy w końcu pora wstać do pracy? Kiedyś spało to całą noc, a jesli biegało, to radziło sobie samo. Teraz, od kilku miesięcy, potrzebuje towarzstwa…Zaczęłam sie zamykac w sypialni, ale to miaukanie pod drzwiami – to nie na moje nerwy, przecież one tam cierpią…! ;)) I jakos tak lżej kiedy wiem, że inni też tak mają ;)

    15 grudnia 2010 o 12:32 · Odpowiedz
  5. Przez 5 dni w tygodniu futerka jeśli chcą śpią ze mną na łóżku. Suńka w swoim legowisku w rogu sypialni. Kiedy na weekend wraca J. w sypialni niewiele się zmienia. Koty jeśli chcą mogą spać z nami w nogach. One nas nie budzą. Budzi nas suńka Mała, bezceremonialnie szturchając nas swym wielkim pycholem w twarz lub w ramię. W sumie to J. toleruje moje koty, chociaż zdarza mu się wyrzucić je z łózka jeśli rozrabiają. Jak wróci do domu koniecznie dam mu to do poczytania :)

    15 grudnia 2010 o 14:17 · Odpowiedz
  6. aaaa boskie:” gdy rude włączały swój program poranny: ocieranie się, ugniatanie i pomrukiwanie.”

    15 grudnia 2010 o 20:30 · Odpowiedz
  7. Koty mają swoje koszyki sypialne w naszej sypialni. Rzadko zdarza się, żeby spała z nami Gusia, Nusia śpi prawie co noc (zapierając się o ludzką nogę), Sisulek woli własny koszyk lub fotel. Za do porannego drapania w lustro zawsze jest delegowana Sisi – często nawet nie w swojej sprawie, ale na prośbę Siostrzyczek:)

    15 grudnia 2010 o 23:07 · Odpowiedz
  8. Justa

    O., przestań się „wzbraniać” – rozsądek rozsądkiem, ale miłosne nocne mruczące wibrowanie….;) nie do zastąpienia!

    15 grudnia 2010 o 23:10 · Odpowiedz
  9. remedios

    A moja kotka z nami sypia(oczywiście jak zechce).Ma momenty kiedy robi to codziennie,ale czasem musi widocznie odpocząć od naszego towarzystwa i pokłada się w innych miejscach.Wyrzucamy ją z sypialni tylko w momencie jak zabiera sie za nadgryzanie kwiatów o 5 rano!Człwoeik w końcu chce się wyspać:)

    16 grudnia 2010 o 09:10 · Odpowiedz
  10. Czasem rzeczywiście tę sypialnię zamknąć trzeba dla kotów :D. Dzikie harce po północy i gonitwy przez łóżko, budzenie o 3:30, itp. nie wpływają dobrze na wypoczynek – bądź co bądź my Duzi musimy potem pracować a one…dalej śpią ;)

    16 grudnia 2010 o 09:34 · Odpowiedz
  11. owca

    No właśnie – one dalej śpią, ganiają się, śpią, myją, jedzą, śpią, miauczą, obserwują ptaki przez okno, śpią…. itd.

    :)

    16 grudnia 2010 o 12:36 · Odpowiedz
  12. A ja tam apeluję do O., żeby jednak zmiękł! ;)

    Rafał zmiękł i nie narzeka. Jasne że czasem któryś z kotów nas obudzi – ale jakie to miłe jest wiedzieć, że futra nas kochają, potrzebują i chcą się podzielić każdą nowiną!

    Krótkich przypadkowych nocnych przebudek z czasem nawet się nie rejestruje. A zakocony człowiek to szczęśliwy człowiek. ;)

    23 grudnia 2010 o 12:46 · Odpowiedz
  13. Adrian

    piękne kotki

    31 grudnia 2010 o 15:54 · Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*