Święta, rodzina, siedzimy razem przy wigilijnym stole. Nie ma jeszcze północy, poza tym Wigilię spędzamy w domu bez zwierząt, ale pojawia się temat kotów i ludzkiej mowy.

Otóż jakiś czas temu moja Rodzicielka miała w domu remont. A właśnie, czy ja wspominałam już, że moja mama ma dwa koty? Do niedawna też dwa psy, teraz już tylko jedną suczkę, niestety Tofi odeszła w tym roku. No więc te dwa koty są bardzo bojaźliwe wobec obcych ludzi, muszą mieć za sobą trudne początki (zostały adoptowane z lecznicy jako kilkumiesięczne kociaki, niewiadomego pochodzenia). Nie boją się tylko mojej mamy, wychodzą ze swoich kryjówek, gdy odwiedza ją ktoś bliski (na przykład ja) i spędza tam dłuższą chwilę. Tego dnia, kiedy odbywał się remont, panowie majsterkowicze co jakiś czas wychodzili gdzieś razem, po taką śrubkę powiedzmy czy pędzel, i potem wracali. Kręcili się tam i z powrotem, nie żegnając się, a informując tylko o swoim wyjściu. Na czas remontu był to dom bez kotów, bo nikt nie miał szansy dowiedzieć się o ich istnieniu. Kiedy panowie wychodzili po tę śrubkę czy pędzel, zamykając za sobą drzwi, koty wciąż siedziały schowane w swoich kryjówkach, nawet na chwilę nie wyściubiając nosów. Kiedy panowie skończyli swoją pracę, wychodząc rzucili na pożegnanie „do widzenia”. Jak tylko zamknęły się za nimi drzwi, „samoistnie” otworzyła się szafa, z której od razu, jak gdyby nigdy nic, wyszły dwa koty.

Trochę mi wstyd, bo ja nie opanowałam dotąd kociej mowy, a wygląda na to, że koty ludzką tak. Może nie mówią ludzkim głosem, ale ludzki język na pewno rozumieją.

Na koniec zdjęcie kotów mojej Rodzicielki, zrobione kiedyś na początku mojej wizyty (sięgałam po kapcie). Rudy, Szylkreta, kosz na pranie i szafa.

Tutaj się schowaliśmy

I jeszcze jedno, kiedy koty miały dłuższą chwilę na to, by ujawnić się i mnie jeszcze zastać.

Boimy się, nie boimy się, boimy się, nie boimy się…

Najszczęśliwsze są wtedy, gdy są tylko z moją Rodzicielką, domagają się wtedy kontaktu, zainteresowania i pieszczot. Choć jest coś, co ośmiela Szylkretę, sytuacja, w której nawet w obecności gości nabiera nadzwyczajnej odwagi. Ludzie jedzący posiłek. Nie znam drugiego kota, który w tak bezwstydny i natrętny sposób ściągałby kąski z talerza. #survival

Komentarze 12

  1. anka.g1

    Niestety moja Lola też panicznie boi się obcych i nikt z rodziny mi nie wierzy, że jak jest z nami sama to jest kochanym, kontaktowym koteczkiem…

    28 grudnia 2012 o 18:08 · Odpowiedz
    1. Magda, rudomi.pl

      Ja wierzę :)

      3 stycznia 2013 o 23:23 ·
  2. Ja mam w domu równie chojrackie koty :( Koleżanka, która je dokarmia podczas mojej nieobecnosci, sprawdza tylko liczbę ślepi pod łóżkiem… Chciałabym, żeby były odważniejsze :(

    28 grudnia 2012 o 18:54 · Odpowiedz
    1. Magda, rudomi.pl

      Jeszcze kiedyś będą! Poza tym do nas w końcu trochę wyszły i zobaczyliśmy więcej niż ślepia spod łóżka ;)

      3 stycznia 2013 o 23:23 ·
  3. Paulina

    Moje za to gdy przychodzą goście najpierw wszystkich obwąchują, potem idą obwąchać ich buty a jak już sprawdzą „higienę” gości przychodzą do nas kładąc się na zagłówkach kanapy albo na parapetach okien. I obserwują….. Koty na pewno rozumieją ludzki język…. nie może być inaczej. Gdyby tak nie było rozmawiałabym często sama z sobą….

    28 grudnia 2012 o 23:01 · Odpowiedz
  4. Carolla

    Piękne są :-) Pokazuj je częściej!
    ps. Znają się z Rudymi?

    C.

    29 grudnia 2012 o 00:00 · Odpowiedz
    1. Magda, rudomi.pl

      Dziękuję, przekażę komplement ;)
      Rysiek zna się, Marchewka nie miała okazji.

      3 stycznia 2013 o 23:22 ·
  5. sarna

    A mój Rudi, jak przyjdą goście kazdego wącha, potem buty i wierzchnie odzienie, a następnie, gdyby jakaś pani zostawiła na podłodze torebkę na pewno znajdzie tam kota :) Pozna po tym, ze ona nagle zrobiła się bardzo cięzka :) I jeszcze, gdybym na to pozwoliła, siedziałby na stole i najpierw obserwował, a potem sobie drzemał:) Czy koty nie są słodkie i często zachowują się podobnie. :)

    29 grudnia 2012 o 13:05 · Odpowiedz
  6. Jakbym czytała o Grzybinie mojej siostry – jak wyjeżdżają na kilka dni, to karmiciel kota nie widuje, a jak ktoś do nich przyjdzie na dłużej, to kot wyłazi i wygląda zza węgła.. a jak już się trochę oswoi, to przyłazi do stołu i sępi tym swoim głosikiem niczym piszcząca gumowa zabawka :)

    4 stycznia 2013 o 01:34 · Odpowiedz
  7. Aleksander to ich przeciwieństwo – jest tak ciekawski, że musi zobaczyć każdego, kto do nas przychodzi.

    ps. Szylkretka jest przepiękna, a rudy podobny z pyszczka do Ryszarda.

    8 stycznia 2013 o 18:10 · Odpowiedz
  8. janiszewa

    Moja kotka jak była jeszcze mała to też się strasznie bała obcych, nawet na mnie spoglądała podejrzliwie, natomiast dla rudego nie istnieje słowo „nieznajomy” :) ale teraz (po kilku miejscach zamieszkania i kilku ludziach, którzy się kotami opiekowali) kotka już się tak nie boi (kiedyś potrafiła się od razu chować i nie wychodzić) i nawet przychodzi do gości na głaski. To chyba po prostu kwestia przyzwyczajenia kota do takich zmieniających się warunków, no przynajmniej u mnie to pomogło :)

    16 stycznia 2013 o 00:23 · Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*