Zdarza się to niezwykle rzadko. Jakby nie istniało w ogóle. Przemycane w pozornie zwyczajnych czynnościach. Nieczęste, zawoalowane, dyskretne.Bliskość między tymi dwojga.
Podobno miłość doskonała to połączenie namiętności, intymności i zaangażowania. Co mamy tutaj? Wygląda na to, że moje zbyt daleko idące wnioski i fotografie 18+.
Ojej, jak słodko!!!!! Jak te Wasze kociaki się kochają :))) Naprawdę miło popatrzeć.
8 grudnia 2010 o 09:16 ·Chciałabym móc kiedyś zrobić takie zdjęcia naszym łobuzom, bo jak na razie to niestety tylko.. drą koty ze sobą ;)
zazdrościmy, u nas nie ma mowy o miłości
8 grudnia 2010 o 10:00 ·nie nazwałabym tego miłością, nawet jeśli zdjęcia mówią inaczej. To rodzaj jakiejś tajemniczej relacji – zwykle ich bliskość polega na ganianiu się i naparzaniu. Takie czułości to rzadki obrazek, choć faktycznie bardzo przyjemny :-)
8 grudnia 2010 o 11:12 ·Jedyne co robią razem moje koty, to ganianie się i pacanie się wzajemnie łapami. Gdy były małe to owszem zdarzały się takie widoki, teraz to matrix.
8 grudnia 2010 o 14:03 ·Drugie zdjęcie mnie rozbroiło.
8 grudnia 2010 o 16:57 ·Piękne obrazy, u nas już niewystępują w kocim towarzystwie :( Odkąd do naszego statecznego Rudasa przybył Sputnik ( nierudy), o miłości nie ma mowy:(
8 grudnia 2010 o 21:16 ·Za to z poprzednimi kotami Rudas żył w wielkiej zgodzie, więc winę upatruję w małym nieznośnym Sputniku….
Przepraszam, miało być nie występują – to wina spacji nie moja:)
8 grudnia 2010 o 21:17 ·Ale słodkie, no! Szczególnie przedostatnie :)
18 grudnia 2010 o 22:28 ·No cóż, wygląda to faktycznie na miłość :) Mam nadzieję, że żadne z nich nie ma takich strupów na głowie, jak nasz Rysiek po spotkaniach pierwszego stopnia z Niną ;)
13 stycznia 2011 o 15:01 ·