Jeśli śledzicie nas na Facebooku to na pewno wiecie, że postanowiliśmy odpocząć i zrobiliśmy sobie w grudniu słoneczne wakacje.
Nie będzie jednej relacji z naszego byczenia się (powinien powstać bardziej adekwatny do tej czynności, koci synonim tego słowa), pokażę Wam te nasze wakacje z różnych perspektyw.
Zacznę od tej, która z całą pewnością interesuje Was najbardziej – co zrobiliśmy z kotami??
Koty zostały pod świetną opieką – nie zabieramy ich ze sobą na nasze wyjazdy, to byłby dla nich zbyt duży stres, wybieramy więc tak zwane „mniejsze zło” i organizujemy im zastępstwo pod naszą nieobecność. Takie, które nakarmi, wygłaszcze i sprawi, że Rude jak najmniej odczują to, że nas nie ma.
Choć na urlopie internet i komputer dawkowałam sobie w możliwie minimalnym stopniu, to kiedy tam zaglądałam, prawie codziennie znajdywałam foto raport z Rudymi. Niczym rodzice dzieci w wieku przedszkolnym, którzy poprzez streaming video mogą mieć oko na swoje pociechy, sprawdzałam co słychać u Ryśka i Marchewka. My też mieliśmy sytuację pod zdalną kontrolą, a w te dni, kiedy z jakiegoś powodu nie udało się naszemu zastępstwu pstryknąć fotki, zaczynałam się lekko niepokoić. Podobnie jak matka kilkulatka, której dziecko wyszło poza zasięg kamery.
Tak też rozpocznę naszą relację z wakacji. Pokażę Wam zdjęcia raportujące to, co działo się pod naszą nieobecność.
Rysiek podobno przede wszystkim wyglądał przez okno. Z tęsknoty?
Poza tym Rude na zmianę spały i jadły, ale to jakby standard.
Oddawały się również innym tradycyjnym zajęciom, takim jaki okupowanie bidetu i pozostałych miejsc w łazience.
Rude od zastępczych ciotek dostały nawet nowe zabawki i kocią trawę!
I właziły bezpardonowo na kolana, domagając się pieszczot… Tak łatwo je kupić?
Były czesane…
…i zabawiane
I chyba w ogóle miały się dobrze.
A na koniec dwa zdjęcia zrobione wkrótce po naszym powrocie.
Koci foch? Podobno koty obrażają się za taki numer jaki im wycięliśmy czyli nieobecność. Czym jednak objawia się taka obraza? To zdjęcie to tylko obrazek, Rysiek przywitał nas czule, barankując i ocierając się. Marchewka faktycznie na początku była trochę zdystansowana… czyżby to było właśnie TO?
Rano, po tym jak wstało słońce, znaleźliśmy kocie ślady na balkonie. Działo się :)
Wkrótce ciąg dalszy relacji, z innej perspektywy, a tymczasem wielkie podziękowania dla Kasi, Madzi, Witka i Teresy za opiekę nad Rudymi!
Byly smutne
26 grudnia 2012 o 18:27 ·Nie sądzę… no może rozłąka z nami nie była tym, czego by dla siebie chciały, ale miały bardzo dobrą opiekę, więc zrobiliśmy to, co zrobić można było na czas wyjazdu i zostawiliśmy je w opiekuńczych rękach.
3 stycznia 2013 o 23:27 ·Aż się łezka w oku kreci!! :-)
26 grudnia 2012 o 21:36 ·Ale musiały się cieszyć jak wróciliście? Są cudne te Rudzielce i prawdą jest że skradły serca nasze!
27 grudnia 2012 o 08:25 ·Tak nam się przynajmniej wydaje, raczej dostrzegliśmy oznaki zadowolenia :)
3 stycznia 2013 o 23:25 ·Widać, że rude zostały w napradę dobrych rękach, ale co własny człowiek, to własny… Moje koty po mojej nieobecności mruczą w łóżku wyjątkowo głośno, a tuleniu i głaskom nie ma końca…
27 grudnia 2012 o 11:43 ·So so sweet!!!!
27 grudnia 2012 o 17:42 ·Witam,
29 grudnia 2012 o 23:22 ·Byliśmy ciekawi jak koty sobie radzą bez was. Czy psocą? czy tęsknią? Dały radę jak widać, ale nie było im to obojętne.
Bardzo spodobał nam się drapak balkonowy jako że jesteśmy miłośnikami pięknych mebli dla kotów. Eko-design Świetny.
Zapraszamy do nas mamy drapaki, legowiska, transportery bardzo ciekawe i funkcjonalne dla wielbicieli kotów i dobrego designu :)