Nie tak dawno temu pokazywałam Wam na zdjęciach nasz zadrzwiowy zespół rockotowy.
Wczoraj O. ustawił na podłodze telefon i nagrał 1/2 zespołu czyli perkusistkę Marchewkę.
Zawsze, kiedy znikam za tymi drzwiami, ona ma mi coś ważnego do przekazania. Gdybym była po tej samej stronie drzwi co ona, prawdopodobieństwo, że miałaby do mnie jakąś sprawę, jest bliskie zeru.
Kiedy więc tak bezczelnie zamykam za sobą drzwi, ona po chwili wyrusza w trasę koncertową i wybiera swój najbardziej efektowny (i efektywny) repertuar.
Zwróćcie uwagę na rosnące podczas występu napięcie: na początku widać jeszcze oznaki tremy, ostatnie przygotowania, rozważania nad tembrem, potem artystka szykuje narzędzia, robi pierwszą przymiarkę, dokonuje lekkiego szlifu instrumentu, wraca trema, znowu strojenie instrumentów – pierwszy, przerwa na oddech, drugi, wahanie, szybka modlitwa, w końcu płynne przejście do gry, najpierw z użyciem jednej łapy, by finiszować już łomotem na dwie.
I tylko oklasków na końcu brak.
Jakbym widziała moją Ninę! :D Mój kot jest po prostu ZAWSZE po niewłaściwej stronie zamkniętych drzwi.
18 marca 2013 o 22:52 ·Kernel lubi tak o drzwi szafy o 5 rano, bo on już jest głodny…
18 marca 2013 o 22:58 ·U nas kot się oburza, gdy drzwi są zamknięte.. Zaczyna mocno miauczeć, chodzić zdenerwowany pod nimi. A gdy zamkniemy kuchnie… O NIE! Na pewno kradniemy mu w tym momencie jedzenie, jego mięsko.. :(
18 marca 2013 o 23:01 ·O mamusiu Lola robi to samo! Z łazienkowymi i wejściowo-wyjściowymi chyba ją jutro nakręcę :D
18 marca 2013 o 23:02 ·Koniecznie, chcę to zobaczyć! :)
18 marca 2013 o 23:05 ·Ja co prawda nie mam perkusisty, ale mam śpiewaka operowego. Jak tylko gdzieś się z „premedytacją” przed nim zamknę to zaczyna się koncert :)
18 marca 2013 o 23:44 ·mam pytanie, jak sobie radzicie w nocy lub rano, pisalas kiedys ze zamykacie drzwi do sypialni, koty nie dobijaja sie? nie miaucza?
19 marca 2013 o 02:16 ·bo ja mam ten problem i pobudke co godzine,kiedy sa jeszce z 4 do spania…powoli jestem wykonczona,znow jak otworze drzwi to zaczyna sie taniec wokol twarzy i taka sama pobudka…jak zyc? jak spac?
pozdrawiam
ojjjj…jaka szkoda, że koncert nie w duecie :-)
czy tylko ja tam mam, że przewijam scrollem stronę, by zobaczyć „górę” grającej Marchewki?
19 marca 2013 o 08:45 ·Jak to, że nie ma oklasków?! Marchewunia-brawo! brawo! biiiiis! :)
19 marca 2013 o 09:07 ·Mam trzech Panów Kotów, dwóch perkusistów (ale myślę, że innym instrumentem szarpanym też nie pogardzą” ), z czego jeden to perkusista-śpiewak. Jeden śpiewak o walorach głosowych zwalających z nóg. Może jakiś zespół założymy ?
Skojarzył mi się też dość luźno skecz Ani Mru Mru „Hipermarket” : „Open the door!!! Open the door!!!” :) Pozdrowienia cieplutkie, jak roode futrzaste.
Brawo, brawo, brawo!!! Koncert wspaniały… Ja naprawdę rzadko zamykam drzwi w mieszkaniu i moje koty nie mogą się rozwinąć w tej dziedzinie, ale wiem, że pokłady muzykalności w nich drzemią ogromne.. :)
19 marca 2013 o 12:41 ·Ojej, u mnie jest pukanie w kratkę na dole drzwi i miauknięcie, chwila ciszy i powtórka, jeśli nie zostanie wpuszczona. Supeł już prawie tego samego się nauczył :). Ściskamy łapy :)
19 marca 2013 o 16:37 ·ehehehehe koty nienawidzą drzwi :) Znam to doskonale, nawet niedawno o tym pisałam ;) Jak znikam za drzwiami łazienki, zaraz pod nią ustawiają się moje bestie i uparcie chcą wejść, tak samo drapiąc jak Marchewka :) jeszcze nigdy nie udało mi się ich nagrać, może spróbuję :) ściskam Twoje rude i Ciebie :)
24 marca 2013 o 12:33 ·Mój tylko puka do drzwi balkonowych jak chce wejść do domu. Muszę go nauczyć większej muzykalności widzę. :)
24 marca 2013 o 13:10 ·Och, akąd ja to znam. Moj kot Ruduś nigdy nie jest po prawidłowej stronie drzwi. I taki koncert mam często. Osiatkowałam balkon i mam za swoje. Wchodzi i wychodzi, a ja wpuszcza i wypuszczam, bo znieść miauków się nie da… i jak zyc :)
25 marca 2013 o 10:28 ·