Uległam.
Znowu uległam halloweenowej tradycji (owczemu pędowi) i wróciłam do domu z dynią.
Taką jakby karłowatą, ale jednak.
W tym roku nie zamierzam w niej rzeźbić, będzie sobie stać, lśnić i gnić. No tak, bo prędzej czy później ona zgnije.
Zanim jednak to nastąpi, postoi tu i tam. Dzisiaj stanęła na marchewkowej półce grzewczej. Ku niezadowoleniu jedynej właścicielki tej półki, zwykle niepodzielnie na niej leżakującej i wytapiającej… spalającej kalorie.
Ostatnie zdjęcie jakby obrazuje stosunek do Halloween 3/4 naszej rodziny. 1/4 lubi znosić do domu nikomu-do-niczego-niepotrzebne rzeczy i na tym się jej stosunek do Miauuoween kończy.
Marchewka jak zwykle jest mistrzynią w strzelaniu min :D
31 października 2012 o 19:15 ·Hahahah zdjęcie z podpisem „„Ratuuunku! Niech ktoś to stąd zabierze! I to już!”” po prostu wymiata :D U nas nie ma dyni ale jest „trick AND treat”-futrzate bawią się cukierkami ;)
31 października 2012 o 20:32 ·śliczna dynia :D tez je znosze do domu i zeby nie psuc ich do obiadu kupuje nastepne, bo mi ich szkoda ;P ale dzis nie bylo gdzie kupic i jedna poddala sie ostrzu noza :D poza tym, jak pieknie dynia pasuje od kota! a do Marchewki wrecz bosko i Marchewka wie, ze z dynia jej do twarzy i dlatego wdala sie w ta cala historie ;)
31 października 2012 o 20:59 ·Także kupiłam dynię, ale dlatego że fajnie wygląda :). Ani Miśka ani Supeł nie wykazali zainteresowania. Napiszę o ich trudnej (czytaj szorstkiej „przyjaźni”), ale aparat mi się zepsuł i trochę musisz poczekać. Marchewka jest supppppeeerrr :)
31 października 2012 o 21:25 ·Nie uważam Halloween, ale doceniłam mnogość dynii na placu targującym i dzisiaj będzie zupa z dynii.
1 listopada 2012 o 09:13 ·Ukoffana Karotunia mnie wymiotła „jajecznymi” minkami :D :D ;D
Wygląda jakby palił dyniową fajkę ;)
2 listopada 2012 o 19:55 ·http://sphotos-f.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-ash4/302104_378556018887050_1161896706_n.jpg
Mój kot też miał przygodę z dynią :)
13 listopada 2012 o 01:23 ·