Przed świętami i w ich trakcie wszyscy kociarze drżą.
Bo kot zdobędzie nowy, najwyższy szczyt w mieszkaniu zwany choinką. Bo kot strąci bombkę. Bo kot stłucze bombkę.
Albo jeszcze gorzej! Kot choinkę przewróci, choinka runie na podłogę i nie dość że przepadną bombki, to szlag trafi gałęzie i wszystko co na ich drodze. Świąt nie będzie. Koniec świata będzie.
Niestety Rysiek i Marchewka na choinkę nigdy się nie wspinały, a bombek nie tłuką, bo u nas nie ma takich ze szkła (tak jak w psychiatryku nie ma klamek). Jak co roku wiało nudą było spokojnie i bezpiecznie. Święta się odbyły, a koniec świata nie nastąpił.
To taki trochę spóźniony wpis poświąteczny, niedługo wrócę ze spóźnionym noworocznym ;)
Aż mi łzy stanęły w oczach, bo moje święta bez kota. I ostatnie miesiące i wiele, wiele przyszłych zapewne też. Uch. Jak bardzo można się do rudego futrzastego przywiązać i za nim tęsknić..
4 stycznia 2013 o 12:08 ·i co ja moge napisac:D kocham tego waszego Rysia:D
4 stycznia 2013 o 12:13 ·No u nas nudą nie wieje ;) Co prawda na choinkę się nie wspinają (za mała choinka dla zbyt dużych kotów ;)), bombki nie wzbudzają najmniejszego zainteresowana (pewnie dlatego, że kupiłam plastikowe oszukane, więc i tak fun zerowy), ale za to igły! Jakież to igły są super! Hera wcina na potęgę, zrzucają przy tym połowę choinki, Olo natomiast dumnie pod choinką paraduje w te i we wte, strącając ogonem watahę igieł i roznosząc je radośnie po mieszkaniu. Także nasze norweskie leśne w końcu uwiły sobie u nas leśne gniazdo ;)
4 stycznia 2013 o 12:14 ·Moja choinką również nie zainteresowana. Co prawda rok temu ukradła jedna z bombek (nie muszę dodawać, że najładniejszą – estetka) i pogryzła ją pod łóżkiem. Nie przeszkadzało jej to, że bobka była szklana, lecz suto obrokacona, wskutek czego jej potłuczone krawędzie były tępe jak co poniektórzy kierowcy :p Co roku (to już Kitki druga gwiazdka) znajduje kotka dla siebie prezenty i robi to bezbłędnie bez odpakowywania, ba zawsze przed czasem, a że pakunki kryją w sobie kocie smakołyki, kota w wigilię nie ma. Wpiernicza kociego kabanosa, którego celowo nie odpakowuję by dłużej miała frajdę. Koty są wspaniałe, cudowne, najkochańsze, tak jak zresztą Twój blog o nich :)
4 stycznia 2013 o 12:16 ·U mnie było radosne toczenie bombek po pokoju, ale plastikowych z…. kocim motywem oczywiście:)
4 stycznia 2013 o 13:23 ·Moje wyhaftowane zawieszki były tylko z drzewka zdejmowane, a że się nie chciały turlać, to bywa że na podłodze poleżały i tyle.
Fajna ta sztuczna gwiazda betlejemska, chętnie bym taką kupiła na przyszłe święta, bo wiem że ta prawdziwa jest absolutnie w kocim domu zakazana.
Pozdrawiam!!!
Ja w obawie przed moją szaloną diablicą bombki…. zrobiłam sama ;). Takie ze styropianu i z tzw. wikliny papierowej ;). Może je sobie turlać i bimbać ba choince ile chce ;). Choinkę mam niestety sztuczną, ale za to po pierwszym spróbowaniu, nie przypadła Lilithce do smaku, więc zostawiła ją w spokoju.
4 stycznia 2013 o 14:07 ·Dla mojej Kuli choinka jest nie lada atrakcją. Co prawda już nie taką jak rok czy 2 lata temu, ale nadal interesują ją bombki, światełka i kokardki. A jak już uda się jej strącić jakąś kolorową zdobycz to turla ją po podłodze w salonie w nieskończoność :D również mamy na choince nieszklane bańki :D
4 stycznia 2013 o 15:23 ·Odkąd Mysza (za Tęczowym Mostem) 4 lata temu najadła się igieł tak,ze zakończyło się to ciężką operacją, nie ma w domu choinki ani żadnych stroików. Profilaktycznie,żeby Shadow nie kusiło.
4 stycznia 2013 o 17:55 ·Nie posiadamy też żadnych roślin doniczkowych, wstążek,sznurków ani małych tłukących się przedmiotów w zasięgu kocich oczu i łap.Jedyne kwiatki, które nie wzbudzają zainteresowania to róże.
Bez choinki i całej reszty mogę życ, bez kota nie potrafię
Monika
Monika, pierwszy raz słyszę o takim przypadku, chociaż też zawsze mnie niepokoiły igły tradycyjnego świerku… Czy odejście Myszy ma związek z tym wydarzeniem? Przykro mi bardzo, że jej już nie ma z Tobą…
9 stycznia 2013 o 00:35 ·U nas choinka już wyrzucona, wzięłam sobie do serca to, co napisałaś.
Napiszesz coś więcej? Ku przestrodze?
Pozdrawiam ciepło!
Mysza zginęła kilka miesięcy temu. Uderzyło ja rozpędzone auto.
9 stycznia 2013 o 11:50 ·Choinka była sztuczna, tylko kilka dni,kota bawiła się bombkami,gałązki szeleściły- igły musiała obgryzać gdy byłam w pracy. W drugi dzień Świat zauwazyłam,że miauczy gdy siedzi w kuwecie. Natychmiast do kliniki. Przeswietlenie wykazało jakąś masę w jelitach. Narkoza i operacja.Igły zbiły się w kulkę o ostrych krawędziach,zablokowały i przebiły jelito cienkie +zapalenie otrzewnej. Został usunięty fragment jelita. Było bardzo zle,ale Mysza była kotem z ogromną wolą zycia. Walka o jej powrót do zdrowia trwała ponad 2 miesiące,bo rana na brzuszku nie chciała się goić.
Monika
Racja z tą gwiazdą, zwłaszcza, że Marchewka pewnie nie przeszłąby koło niej obojętnie.
ps. jak dobrze, że nam uschła ;)
5 stycznia 2013 o 14:12 ·Zdecydowanie największym powodzeniem cieszy się u nas… woda. Wypijana choince ze stojaka notorycznie przez całe święta. Przecież świerk na pewno dostał do picia coś lepszego niż koty do swojej miseczki.
5 stycznia 2013 o 16:36 ·Miśka nie interesuje się choinką ani bombkami od lat. Jednak w domu pojawił się maluch i w tym roku kupiłam jedynie trzy małe koniki i ubrałam w plastikowe miniaturowe bombki. Zero zainteresowania. Za to girlanda z bombkami (sztuczna) pod regałem z książkami jest szarpana na wszystkie strony. Od lat kupuję gwiazdę i bardzo ją lubię. Nie wiedziałam, że dla kotów jest szczególnie trująca . Miśka nie jest zainteresowana, Supeł natomiast próbuje wygrzebywać ziemię, a resztą nie bardzo jest zainteresowany. Może zatem będzie można pogodzić świąteczny kwiatek z ukochanymi czworonogami? Wszystkiego dobrego :)
6 stycznia 2013 o 10:03 ·Moja kotka (2,5 kg) przewróciła choinkę (2,5 metra). Nigdy nie podejrzewałam jej o taką siłę…
9 stycznia 2013 o 17:05 ·