Kiedyś, dawno temu, pytałam Was o Wasze oczekiwania związane z blogiem. Dość wysoko wśród nich było hasło „pokazuj kocie gadżety”. Wydaje mi się, że często o tym zapominam. Nie o kocich gadżetach, bo obok tych raczej nie potrafię przejść obojętnie, ale o tym, by dzielić się z Wami swoimi znaleziskami. Przyjęłam zasadę, że będę Wam pokazywać tylko to, co kupię lub dostanę w prezencie. To, co fizycznie będę posiadać, a nie przedmioty z sieci (a tym bardziej sfotografowane ukradkiem w sklepie). Na razie to się nie zmieni, bo takie podejście jest według mnie najbardziej autentyczne. Skoro sama coś kupiłam, to znaczy, że mnie naprawdę urzekło. Albo osobę, która pomyślała o mnie, dokonując zakupu.
Zwykle tym, kto płaci, jestem i tak ja sama ;) Zacznę od ostatnich gadżetów.
Zaparzaczka do herbaty
Z ciepłych napojów najczęściej piję kawę. Herbatę przeważnie w torebkach. Dla tej zaparzaczki jestem w stanie zmienić swoje przyzwyczajenia :) Z korzyścią dla mnie, bo herbaty liściaste są na pewno smaczniejsze niż te granulki w torebce.
Zaparzaczka występuje w różnych kolorach, ale ja nie mogłam wybrać innej. Jest ruda.
Zaparzaczka kot firmy Koziol, kupiona w Fabryka Form.
Puszka na herbatę ze sklepu Wyborne Herbaty, kupiona w CH Promenada.
Etui w koty
Właściwie to weszłam do tego sklepu skuszona zakupem dobrej jakości butów. Wyszłam z butami i etui, na które nie bardzo miałam pomysł. Wyglądem przypomina etui na okulary, tylko jest dużo mniejsze. Urocze. Niepraktyczne? Może się świetnie sprawdzić tym osobom, które noszą soczewki. Albo jako pudełko na biżuterię w podróży. Ja znalazłam dla niego inne przeznaczenie. Jest kryjówką dla słuchawek, które dzięki etui nie plączą się.
Etui firmy Fedon, kupione w All About Shoes.
A co Wy ostatnio zachomikowaliście?
Zdjęcia: Maciek Stefański / chwilamoment.com / futrografia.pl
A gdzie można kupić Marcheweczkę?
18 kwietnia 2015 o 21:46 ·Marcheweczka nie jest na sprzedaż, poza tym byłaby bezcenna ;)
18 kwietnia 2015 o 22:05 ·Z przyjemnością obejrzałam wszystkie gadżeciki, ze szczególnym uwzględnieniem mojego sentymentu do używania rzeczy niezbyt zgodnie z ich przeznaczeniem ;) Uwielbiam wymyślać nowe zastosowania dla przedmiotów już mających miejscówkę w naszym domu. I moim zdaniem znalazłaś genialne rozwiązanie dla etui :) Gratulacje najszczersze :) I pozdrowienia od nas i Kociej Bandy (nie wiem dlaczego, ale Karotka ma szczególne względy, choć uwielbiam gapić się na Rycha… ;) :)
19 kwietnia 2015 o 07:00 ·Ja nie mogę przejść obojętnie rzeczy z kotami, chociaż włączam hamulce najczęściej jak się da ;) Twoje zakupy są świetne. Pozdrawiam
19 kwietnia 2015 o 14:40 ·Mam dwie kotki w domu i chętnie podglądam Waszego bloga. Wasze koty są przecudowne, a i zdjęcia piękne… Gadżety super, przydałaby mi się taka zaparzaczka i to etui – to Ci zastosowanie! Mnie słuchawki zawsze się plączą w torebce, więc muszę o tym pomyśleć.
Pozdrawiamy mrucząco, Malina :)
20 kwietnia 2015 o 15:18 ·Znalazłam etui! Co prawda nie kocie (oops), ale zalegający jakiś gadżecik reklamowy z przyborami do manicure. Elegancki, owalny, metalowy, po wyciągnięciu nieprzydatnych, niefunkcjonalnych przyborów okazał się całkiem, całkiem. No i mam przydasia na słuchawki! Tylko kotów na nim brak… ;)
23 kwietnia 2015 o 21:33 ·Ja otrzymałam od swojego Czytelnika w prezencie zaparzacz do herbaty w kształcie kota z rybką, który uwielbiam i namiętnie stosuję :D Poza tym posiadam również sweterek w koty kupiony dawno temu w H&M oraz rajstopy z kotami. Nie udało mi się tylko kupić kapelusza z kocimi uszami – za duża głowa ;-)
1 maja 2015 o 16:12 ·PS Słyszałaś o książce Madeleine Swan „Historia kotów”?
Kiedy zobaczyłam tę zaparzaczkę w sklepie, dostałam małpiego rozumu ;). Oczywiście kupiłam, choć był to koniec miesiąca i portfel był bardzoooo chudy. Ale mam, zieloną :). Uściski dla Rudych i ich Człowieków :)
6 czerwca 2015 o 08:25 ·to moja pierwsza wizyta na blogu i pierwszy komentarz, świetny blog, może i ja się czegoś dowiem o swojej Ritce dzięki czytaniu :)
4 grudnia 2015 o 05:32 ·a zaparzaczkę zaraz po wypłacie zamówię z fabryki form, niestety pewnie z milionem innych produktów do domu na które automatycznie „zachoruję”.