Wracam dzisiaj do domu po dwudniowej nieobecności. Pytam O. czy Rude tęskniły za mną, na co on odpowiada:
– Rysiek nie bardzo, ale Marchewka tak. Siedziała wpatrzona w drzwi wejściowe i zawodziła (w tym miejscu O. naśladuje miauk Marchewki, który jest specyficzny dla Marchewki spragnionej towarzystwa, a którego to miauku Marchewka bardzo skąpi, i który najbardziej zbliżony jest do krowiego muczenia).
No tak, matka jest tylko jedna.
(Chyba nie muszę dodawać, że wzruszyłam się?)
Pytam O. też o zdrowie Ryśka, bo wiem, że miał zaplanowaną na dzisiaj wizytę u weterynarza (kuracja 3-zastrzykowa).
– Nie wiem, czy powinienem Ci to mówić…
– Co zrobiłeś?? – podejrzewam O. o niedomknięte drzwiczki transportera lub inne przestępstwo.
– A czemu ja miałbym coś zrobić? – pyta oburzony O. – To nie chodzi o to, co zrobiłem ja, tylko o to, co zrobiła pani doktor.
Rety, pewnie skrzywdziła Rysieńkę, myślę sobie, ale O. kontynuuje dalej:
– Postawiłem transporter na stole, ale Rysiek nie chciał wyjść, więc pani doktor powiedziała, żeby dać mu chwilę. Ale po tej chwili… z ust pani doktor padło proszące „chodź do mamusi”.
– Jeszcze czego! Ciebie nazwała kiedyś tatusiem, a dzisiaj siebie mamusią?!
MATKA JEST TYLKO JEDNA!
Koniec i kropka.
PS1. Ryśkowa pani doktor nas na pewno nie czyta, ale gdyby kiedyś tutaj trafiła, to ją serdecznie pozdrawiam! :)
PS2. A vol. 2, bo już kiedyś o mojej roli matki (macochy?) było na blogu ;)
swietny post!
16 stycznia 2013 o 03:08 ·Przecież każdy by chciał takie dziecko jak Rysiek! Myślę, że możemy Pani wet wybaczyć to faux pas :-)
16 stycznia 2013 o 09:27 ·matka jest nie ta co urodzila ale ta co wychowala :D
16 stycznia 2013 o 09:38 ·Też bym tego nie zniosła… :)
16 stycznia 2013 o 12:58 ·Ło matko :)
16 stycznia 2013 o 13:58 ·Rozczuliło mnie to zdjęcie z łapecką kosmatą…
Moja Shadow też jest dla mnie ukochanym dzieckiem:) Bratnia dusza pod postacią kota.
16 stycznia 2013 o 14:57 ·Ubawiłam się :), ale tak poważnie, to całym sercem jestem po Twojej stronie :). Ja pewnie rozważać bym zaczęła zmianę weterynarza ;).
16 stycznia 2013 o 15:37 ·Też bym nie zniosła jakby do moich koteczków ktoś powiedział „Chodź do mamusi”!! ;)))
16 stycznia 2013 o 19:34 ·tak jest mamusia jest jedna:);)
(choć jakby usłyszał ktoś z mojej rodziny to i tak by nie zrozumiał…nawet jakby to było z przymrużeniem oka)
ale na szczęście na świecie są i inni Kociarze:)
pozdrawiam ( mamusia dwóch RUS chłopaków)
16 stycznia 2013 o 21:53 ·Po powrocie z wakacji, tak sobie myślę, że tęsknota za panią jest typowa dla samic. Nawet niezależnie od gatunku. Moja świnka- samiczka podobno miała problem z przystosowaniem się do zmiany otoczenia, za to samiec czuł się jak w domu. No i jak przyjechałam po nich to dziewczyna się do mnie przytuliła <3
21 stycznia 2013 o 16:43 ·