Kolejna wizyta u wetki i kolejny mój „przebłysk” intelektualny.

Po oględzinach Ryśka i opitoleniu mnie za histerię, wetka zaczyna wypisywać receptę.

Pyta się mnie: Imię i nazwisko?
Na co ja: Moje?

Nie, Rysia…

Recepta

W końcu Ryszard też ma nazwisko, tylko jeszcze nie doszłam z O. do porozumienia czyje to nazwisko.

A Rysiek chyba po prostu obraził się za naszą wycieczkę do Krakowa i postanowił trochę pochorować. Swoją drogą… chodzi z przekrzywioną głową, ewidentnie boli go coś w uchu i podobno jest to świerzb, który jak raz w dzieciństwie zamieszka, to potem nigdy się całkiem nie wyprowadza. Czy ja histeryzuję?

Komentarze 19

  1. Hahaha, pamiętam naszą pierwszą receptę wystawioną na „Ozzy, kot” :D

    15 lutego 2013 o 12:31 · Odpowiedz
  2. Antoshia

    kot moich rodziców nazywa się Micek Brzęczyszczykiewicz:) i tak ma wpisane w książeczce zdrowia:)

    15 lutego 2013 o 12:37 · Odpowiedz
  3. Może trochę histeryzujesz, jak każda mama ;) ale z własnego doświadczenia wiem, że lepiej na zimne dmuchać :) Nasz Tofik nosi nasze nazwisko, wcześniej nosiła je Pesteczka a przed Pesteczką Łacia – jak każdy prawowity członek rodziny ;) A Wy możecie Marchewce i Ryśkowi nadać podwójne nazwiska ;) Pozdrawiam

    15 lutego 2013 o 12:39 · Odpowiedz
  4. U nas mała rozrabiara też ma problem ze świerzbem:/ Po każdym leczeniu wraca z prędkością światła…

    15 lutego 2013 o 12:42 · Odpowiedz
  5. Oczywiscie, że nie histeryzujesz. Podobne „historie” bywają z dziećmi. Matki „histeryzują” a potem okazuje sie, że miały racje! Pozdrawiam.

    15 lutego 2013 o 12:50 · Odpowiedz
  6. Nie histeryzujesz. Mój Ryszard ( bury ) od młodości ma problem ze śwerzbowcem i co jakiś czas mu się odnawia. Teraz też walczymy. Tym razem oridermyl…
    Zdrowia dla naszego imiennika! I dla Marchewki też:-)))

    15 lutego 2013 o 13:01 · Odpowiedz
  7. Zuza

    Moja kotka na 9miesięcy i jak była jeszcze maleńkim kotkiem- pani wet stwierdziła świerzbowca. kropelki Kropelki- niby pomogło. Ale na jakiś czas. Co chwilę musimy jeździć do veta bo ewidentnie uszy nie wyglądają tak jak powinny. Już mnie to martwi, takie to paskudztwo. Zakrapianie kotu uszu 2razy dziennie nie nalezy do moich ulubionych zajęć… no chyba że w jakimś kombinezonie przeciwpazurowym :)

    15 lutego 2013 o 13:15 · Odpowiedz
  8. Kota

    W naszej lecznicy Pan doktor woła pacjentów z imienia i nazwiska opiekuna. Więc czasem powstają zabawne połączenia :).

    15 lutego 2013 o 13:18 · Odpowiedz
  9. Kas

    ja naprawde uwielbiam o Was czytac. i ciesze sie, ze nie jestem z takimi historiami sama:) nie zapomne jak ostatnio kiedy trafilismy do nowej pani wet wyrecytowalam o naszej trojce wszystko, lacznie z data urodzin waga i wszystkimi chorobami… jej mina bezcenna:D no ale matka w koncu jestem prawda? aa i jeszcze jedno od grudnia maja podwojne nazwisko:D

    15 lutego 2013 o 13:22 · Odpowiedz
  10. Może w takim razie podwójne :-)

    15 lutego 2013 o 14:06 · Odpowiedz
  11. Elisabeth

    No to ja wam coś opowiem. Dwa lata temu znalazłam małego kociaka. Był okropnie brzydki i miał skośne oczy. Roboczo w domu nazywaliśmy go Chińskie Dziecko. Ale przyszła pora wizyty u weterynarza i padło pytanie – imię kota – jak tu powiedzieć, że to Chińczyk vel Chiken, no i pani w rejestracji zapisała kota pod swojsko brzmiącym imieniem Cziko. Jeszcze dodam, że kocham miłością bezgraniczną Marchewkę i Ryśka. Mamy też rudego kota Wacłąwa. To jaśnie udzielny pan i ksiązę o słusznej wadze ponad 7 kilogramów.

    15 lutego 2013 o 14:36 · Odpowiedz
  12. Mój Sierściunio, honorowy dawca moczu, oddaje sikuty podpisane imieniem i nazwiskiem, nie wiem w czym problem ;)

    15 lutego 2013 o 15:48 · Odpowiedz
  13. Sabina

    Na świerzbowca usznego Oridermyl jest najlepszy , tylko trzeba pamiętać żeby kot dostawał krople przez min 21 , nie krócej inaczej świerzbowiec wróci . Pozdrawiam :)

    15 lutego 2013 o 16:54 · Odpowiedz
  14. Sabina

    21 dni ;)

    15 lutego 2013 o 16:54 · Odpowiedz
  15. No wiesz… dziecko zwykle nosi nazwisko ojca, więc wychodzi, że Ryszard S. ;)

    15 lutego 2013 o 20:16 · Odpowiedz
  16. mój Cooper jak był mały też miał świeżb i w sumie to nic strasznego, musiałam czyścić mu codziennie wieczorem ucho i wlewać lek do środka i wmasowywać. Po tygodniu wszystko przeszło i uszka miał różowiutkie i piękniutkie :)

    15 lutego 2013 o 21:04 · Odpowiedz
  17. Rysiu jest o prostu śliczny! Aż chce się go wziąć na ręce.

    12 sierpnia 2013 o 11:56 · Odpowiedz
  18. Tere

    9. Kojarzycie jakiś dobrych weterynarzy w BytomiuMój pies potrzebuje zabiegu, a nie oddam go w ręce kogoś kto nie zna się na rzeczy. Polecicie kogoś?

    12 czerwca 2014 o 12:40 · Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*